S:
Przepraszam was strasznie, że dodaję do dzisiaj, a nie wczoraj, ale miałam dużo do zrobienia + trochę rodzinnych spraw, z którymi się zmagałam, co właściwie i tak mnie nie tłumaczy, bo mam tydzień na całe to tłumaczenie i betowanie, ale i tak... Nie wiem jak jest z błędami, trochę zajęło mi tłumaczenie i możliwe, że mi się już pieprzy, np. według blogspotu nie ma ma czegoś takiego jak 'kłujący ból', cóż... wydaje mi się, że jednak jest. Nie ważne. Jak zwykle dziękuję za komentarze i proszę was o kolejne :)
Krótki spoiler: wydaje mi się, że ten rozdział jest jednocześnie jednym z najlepszych i najgorszych jak do tej pory. Więcej nie zdradzam. A no i przez to, że tak późno, jest trochę dłuższy. Chociaż w sumie to i tak by był xd
Btw, do końca pierwszej części, serii, czy jak to inaczej nazwać, zostały nam 2 rozdziały. Oprócz tego. Czyli w sumie będzie ich 9. To tak, jakbyście nie potrafili dodać dwóch do siedmiu :) Mój twitter: @venus_bbe
.7.
Nowy Jork był cudowny.
Wszystko było duże, świecące i
głośne, co było absolutnie wspaniałe. Wycieczka szkolna była zaplanowana na
okres dwunastu dni, w ciągu których ciągano ich na masę występów na Brodway’u,
by mogli zobaczyć różne teatralizacje, a za kulisami atrybuty do sztuk i to jak
każda postać interpretowała przedstawienie. Między zorganizowanymi godzinami, w
których klasa była kierowana w konkretne miejsca, mieli czas na grasowanie po
mieście. Musieli cały czas być ze swoimi współlokatorami, co oznaczało, że Zayn
i Niall byli do siebie praktycznie przyklejeni.
Wędrowali razem po całym mieście,
podziwiając widoki i w zasadzie spędzając czas, po prostu świetnie, ze sobą. Śmiejąc
się, weseląc, będąc razem. Było niesamowicie.
Zayn westchnął lekko do siebie, opadając na łóżko ze zmęczonym uśmiechem. Ostatnie dni były świetne. On i
Niall ciągle byli w tym dziwnego rodzaju napięciu, ale nie pozwolił, by
zaprzątało mu to głowę.
Jak mogłoby, skoro spędzał cały
dzień i całą noc z chłopakiem, którego kochał. Jedyne lepsze co mogłoby się
zdarzyć, to gdyby Niall czuł to samo… ale Zayn nie chciał, by go to przygnębiło.
Wszystko było idealne.
Niall wyszedł spod prysznica z dygoczącym
kolanem. Skrzywił się, wycierając ciało ręcznikiem i przeklął, że nie był
przyzwyczajony do takiej ilości chodzenia, jak podczas wycieczki. Ale sądził,
iż całkowicie się opłacało.
Ta wycieczka sprawiła, że sprawy
związane z Zaynem wydał się być... okay. Wszystko wyglądało dużo lepiej, tak
jak zwykło być, mimo, że wisiały nad nimi uczucia. Niall był szczęśliwy i na
pewno gotowy, by poradzić sobie z bolącym kolanem.
Pomimo, że stawało się coraz
trudniejszym ukrycie tego przed Zaynem.
Skoro Zayn widział go już całkiem
nagiego, nie musiał się wstydzić, więc wyszedł z łazienki okryty jedynie
ręcznikiem. Nie potrafił iść bez lekkiego utykania, syknął cicho czując ból.
Było gorzej niż mu się zdawało.
Zayn spojrzał w bok, słysząc dźwięk
otwieranych drzwi od łazienki. Pozwolił sobie na kilka sekund, zagrabić
wzrokiem klatkę piersiową Nialla, a ucisk w żołądku spowodowany widokiem
blondyna momentalnie stał się silniejszy, gdy zauważył kilka zabłąkanych
kropelek wody spływających ścieżkami po skórze chłopaka. Odchrząknął i
otrząsnął się, wracając na ziemię.
- Hej kochanie – powiedział z
uśmiechem, rozciągając się na łóżku. – Gotowy na wyjście dziś ze Stylinsonami?
Niall uśmiechnął się szeroko i wypuścił
z siebie chichot, podążając do walizki ze znikomym bólem w kolanie. Potrafił to
zignorować, jeśli tylko wystarczająco mocno się starał. – To brzmi jak kiepski
telewizyjny program. A z całą tą dramą, którą przeżyli, są jak program
telewizyjny.
- Wiesz, czuję, że z poziomem
dramatu z jakim zaczynali, mają wszelkie prawa do tego, by być tak okropnie
uroczymi – zaśmiał się Zayn, przekrzywiając głowę.
- Może powinniśmy ustalić limit na
to jak uroczy mogą być jednego dnia, żeby nie zużywali tego przydziału całego
naraz? – Niall rozpromienił się, wyciągając ubrania, które miał założyć na
wyjście. Kochał śmiech Zayna. Śmiech, który był tak nieobecny jeszcze przed
wycieczką. A teraz nagle Niall słyszał go często w tym obcym zupełnie miejscu i
w końcu zdał sobie sprawę z tego jak bardzo za tym tęsknił.
- A karą za przekroczenie go, będzie
niewidywanie się przez określony czas. – Zayn uśmiechnął się szeroko, skopując
ze stóp trampki i wygodnie, układając się na hotelowym łóżku. – Myślę, że Harry
prawdopodobnie skończyłby przez to z tętniakiem.
- Niech będzie to tylko dziesięć
minut czy coś. Nie możemy mieć ich obydwóch umierających, to byłoby nawet
gorsze od bycia z nimi słodkimi i przytulającymi się. – Niall usiadł na krawędzi
łóżka i zaczął się ubierać. Skrzywił się, zakładając spodnie, co stawało się trudnym
zadaniem. Nie mógł zgiąć kolana wystarczająco, a naprężanie go, również bolało.
- Myślę, że Lou powziąłby
zapobiegawcze kroki i zabiłby mnie, gdybyśmy spróbowali. – Zayn spojrzał na
Nialla z uśmiechem, który zamarł na jego ustach, gdy ujrzał zmagającego się z
czymś Nialla. Zmarszczył lekko brwi i podniósł się do pozycji siedzącej. –
Hej... wszystko okay?
Niall machnął ręką na pytanie Zayna, starając się nie ściągnąć na siebie uwagi. Chciał wyjść dziś z Louisem i
Harrym, i zabawić się podczas tego krótkiego czasu, jaki mieli dla siebie w
Nowym Jorku. Nie chciał być tym, który rujnuje plany. – W porządku. Po prostu
trochę boli mnie kolano.
- Kolano? – Zayn skrzywił się
mocniej. – Niall, nie mówiłeś, że cię coś trapi... – Przesunął się i siedział
teraz na krawędzi, pochylając się do przodu. – Jak źle jest?
- Nie myślałem, że to coś poważnego,
na prawdę. Ostatecznie, mogę chodzić. – Niall spojrzał w dół na swoje spodnie. Bokserki
łatwo było wciągnąć. Były luźne. Ale jeansy to już zupełnie inna historia. – Nie
jest tak źle. Przeżyję.
- Niall, naprawdę mogłeś zrobić
sobie krzywdę – powiedział Zayn, opierając ciężar ciała na stopach i przenosząc
się na łóżko Nialla. – Nie musimy dzisiaj z nimi wychodzić... Możemy po prostu
zostać i obejrzeć film albo coś .– Zayn delikatnie ułożył dłoń na udzie Nialla i
ostrożnie przesunął ją w dół na kontuzjowane kolano przyjaciela.
Niall drgnął na dotyk Zayna. Poczuł
jak jego kolano lekko się rozluźnia, podczas gdy był pewien, że będzie go
bolało jeszcze bardziej.
- Filmy możemy oglądać w domu. Chcę
wyjść z wami i bawić się póki możemy – wyjaśnił Niall uparcie.
- Nie będziesz mógł robić nic, jeśli
nie będziesz mógł chodzić, Niall! – Zayn zganił go i przesunął wolną dłonią
uspokajająco po plecach Nialla, delikatnie ugniatając kciukiem napięty mięsień,
tuż nad kolanem blondyna. – Proszę, nie pogarszaj sprawy. Nie przysparzaj sobie
bólu.
- Nie możemy tego owinąć czy coś? –
zapytał, obracając głowę w kierunku Zayna i zauważył jak blisko niego był
chłopak. Jego oczy ukazywały wyraźną troskę, co sprawiło, że żołądek Nialla
zaczął robić dziwne rzeczy, a usta Zayna wyglądały tak ładnie... – Jestem
pewien, że będzie w porządku jeśli tylko to zabandażuję...
- Niall – powiedział łagodnie, owijając dłonią udo przyjaciela – Proszę. Nie chcę, żebyś cierpiał. – Zmartwienie
i troska rozdzierały klatkę piersiową Zayna, mieszając się z poczuciem winy
przez to, że nie zauważył wcześniej jak wiele bólu musiało Niallowi przysporzyć
chodzenie po mieście.
Niall nie mógł tego znieść. Nie mógł
znieść Zayna, tak doskonałego i cudownego dla niego, przez cały ten czas, gdy
on na to nie zasługiwał. Nie mógł znieść otrzymywania całej tej uwagi i troski,
o którą nawet nie prosił, ze strony chłopaka. Nie mógł znieść tego, że był tu
obok, tak dla niego niesamowity.
Wpił się w usta Zayna, ten jeden raz, nie przejmując się niczym, po prostu pozwalając sobie poczuć jak bardzo był
zakochany w tym chłopaku i jak to mógłby zrobić dla niego wszystko.
Zayn prawie obalił się na z
zaskoczenia przez nagły i niespodziewany pocałunek ze strony Nialla. Ale nie
pozwolił temu zaskoczeniu wlec się za nimi, bo zbyt dużo czasu minęło odkąd
całował Nialla, odkąd trzymał go tak jak pragnął.
Zayn rozluźnił się w pocałunku, gdy
ciepło rozlało się po jego klatce piersiowej, a serce chaotycznie waliło, mijając uderzenia. Było coś innego w tym pocałunku. Nie był jak dziesiątki
innych, które dzielili. Był... czymś więcej.
Niall przeniósł dłonie na twarz
Zayna, trzymając go jak gdyby bał się, może go stracić. I faktycznie się tego
obawiał. Po prostu chciał całować go już zawsze, trzymać go zawsze, kochać do
samej śmierci.
Wspiął się na Zayna, całując
przyjaciela w sposób w jaki nigdy wcześniej tego nie robił. Jego wargi
poruszały się zaciekle z bezwzględną koniecznością. Potrzebował go tak bardzo i
potrzebował, by on o tym wiedział nawet jeśli nie chciał by tak było*.
Zayn poddawał się na ślepo przewadze
Nialla, ciasno obejmując go rękami. – Uważaj na kolano... – Zayn mruknął w usta
blondyna, pochylił się do tyłu uderzając o materac i pociągnął za sobą Nialla,
cały czas się uśmiechając.
Kochał to. Absolutnie to kochał. Wszystko
było lepsze niż to sobie kiedykolwiek wyobrażał. Nie był pewien co się
zmieniło... ale absolutnie to kurwa kochał.
- Pierdolić to – wymamrotał Niall, przechylając głowę, by złapać lepszy kąt. Był całkiem pewny, że już nie
oddychał i kładł zbyt duży nacisk na kolano, by było mu wygodniej, ale po
prostu go to nie obchodziło. Nie obchodziło go to, bo miał Zayna i droczył się
z nim, czuł go, dotykał w zupełnie nowy sposób, który rozpalał jego ciało i
sprawiał, że cały aż promieniał.
Zayn wydał z siebie stłumiony, przez
usta Nialla, dźwięk i poświęcił chwilkę, by objąć asekuracyjnie talię Nialla i
obróci ich oboje tak, że teraz to on przyciskał Nialla do materaca. – Nie
pozwolę, byś cierpiał Ni... – wyszeptał, składając pocałunki na jego szczęce,
jedną dłonią przebiegając po skórze blondyna.
Serce Nialla waliło jak młot i z
pewnością Zayn to czuł. Nie było mowy o tym, żeby nie mógł, bo jego dłoń
właśnie ślizgała się po klatce piersiowej chłopaka. Nie było mowy o tym, żeby
wargi Zayna nie wyczuły przyspieszającego tętna Nialla. Nie było mowy o tym,
żeby nie wiedział – Kocham cię.
Chwila. Czy on właśnie powiedział to
na głos?
Zayn zatrzymał się na chwilę, a jego
usta znieruchomiały naprzeciw gładkiej kolumny gardła Nialla. Odchylił się
powoli do tyłu. Słyszał bicie własnego serca w uszach. – Co? – tchnął, a jego
ciemne oczy wytrwale wpatrywały się w Nialla. Miał nadzieję, że dobrze go
usłyszał.
Niall spojrzał na Zayna, całe jego
ciało zamarło ze strachu. Usta miał rozchylone, ale nie uchodził przez nie
żaden dźwięk. Nie mógł nic z siebie wydusić. Przez umysł przeleciało mu tysiące
rzeczy, które mógłby powiedzieć, by jakoś ‘zatuszować’ to, co właśnie
powiedział, tak by nie zrujnować ich przyjaźni, ale jedynie się zająknął. – Ja,
ja... Uh, ja...
- Powtórz to – Zayn powiedział
pośpiesznie, a jego ręce drżały, gdy podniósł je, by ująć twarz Nialla. – Proszę…
Proszę, powtórz to.
- Ja, ja… - Niall przymknął na
chwilę oczy, przerażony tym co zaraz się stanie. Znowu skręcało go w
podbrzuszu, ale może tego potrzebował. Może to była właśnie odpowiedź.
Otworzył oczy.
- Kocham cię.
Zayn nie zawahał się pochylić i
mocno pocałował Nialla. Jego żołądek wywracał koziołki, czuł, że brakuje mu
tchu, i że robi mu się gorąco i to wszystko było zajebiście fantastyczne. Niall
go kochał. Niall Horan go kochał.
- Też cię kocham… - wymamrotał Zayn
w pocałunek, mocno zaciskając powieki, gdy starał się zrozumieć, co do kurwy
działo się z jego emocjami.
Zayn go kochał. Zayn Malik go kochał? Zayn Malik kochał Nialla Horana
spośród wszystkich ludzi na świecie?
Jak to się stało? I co to oznaczało?
I czy te ataki uczuć nie powinny ustąpić? Czy nie powinien być zdolny do tego,
by oddychać, uspokoić się i nie czuć już tak zajebiście przerażonym, bo
przecież Zayn go kochał, a to było to?
Serce wciąż waliło w jego w klatce
piersiowej, gdy podniósł się lekko i oddał pocałunek. To była jedyna rzecz jaką
mógł zrobić, jedyna, którą wiedział, że ma zrobić.
Nadal był strasznie zdezorientowany.
Zayn tak zajebiście się cieszył.
Zachichotał się w pocałunek, ostatecznie przerywając go, bo nie mógł całować
właściwie, tak się szczerząc. – Boże, kocham cię – powiedział. Jego oczy były
nieco zwężone przez to, że uśmiechał się szeroko, a serce podskakiwało w klatce
piersiowej.
Niall nigdy nie widział Zayna tak
szczęśliwego. Nigdy nie widział Zayna uśmiechającego się do niego, jakby był
najcudowniejszą rzeczą na Ziemi. Byli przez te dni w jednym z najbardziej
znanych miast na całym świecie, a to właśnie na Nialla Zayn patrzył w ten
sposób.
Niall spojrzał w bok. – Co to dla
nas znaczy, Zayn?
- Co masz na myśli? – zapytał Zayn, ujmując
w dłoń policzek Nialla. – To proste. Ja kocham ciebie, ty... ty kochasz mnie...
teraz tylko piąć się w górę, prawda? – Zaśmiał się, a jego oczy błyszczały.
Niall się uśmiechnął. Zayn był tak
szczęśliwy, że zaraził tym szczęściem Nialla. I nie mógł tego zrujnować. Nie.
- Tak. W górę do gwiazd – zażartował
Niall i obdarował Zayna subtelnym pocałunkiem.
- Wyżej. – Uśmiechnął się. – Do księżyca
i z powrotem.
- Kretyn. – Niall się wyszczerzył.
- Ale cały twój – zaśmiał się Zayn.
Nie obchodziło go to jak dennie teraz zabrzmiał. Trzymał w sobie uczucia przez
zdawałoby się wieczność i był tak strasznie szczęśliwy, że wreszcie powiedział
Niallowi co czuje i, niewiarygodne, ale Niall czuł to samo.
Niall delikatnie dotknął policzka Zayna,
ukrywając mały grymas, który chciał wedrzeć się na jego usta i powstrzymać go
od uśmiechu.
- A ja twój.
- Nie wiesz od jak dawna pragnąłem
to usłyszeć – wymamrotał Zayn, pochylając się, by znów go pocałować. – Kocham cię.
Tak bardzo cię kocham Niall... Boże, dlaczego nie zrobiliśmy tego wcześniej? –
Uśmiechnął się, składając pocałunki na szczęce i szyi Nialla.
„ Bo się bałem. Bo wciąż się boję. Bo cokolwiek to jest, nie jest jak
między Harrym a Louisem, gdzie oboje są szczęśliwi razem zawsze i na zawsze.
Bo...” – Bo jesteśy głupi – odparł Niall, przebiegając palcami przez włosy
Zayna, drżąc przez pocałunki. – Byliśmy po prostu bardzo, bardzo głupi.
- Byliśmy. – Zayn zachichotał
naprzeciw obojczyka Nialla i pocałował go delikatnie w przypadkowe miejsce. –
Tak zajebiście głupi. – Nie mógł zaburzyć tak niewytłumaczalnego szczęścia.
- Um... – Niall nieznacznie odsunął
się od Zayna. – Powinienem się ubrać...
- Mhmm… Harry i Lou pewnie będą
zaraz nas szukać. – Zayn zanucił lekko, wciąż obdarzając powolnymi pocałunkami
klatkę piersiową Nialla. – Nie chcemy przecież żeby czekali.
- Nie. Nie chcemy... – Niall zgodził
się, powoli stając się zakłopotanym ilością pocałunków, jakimi obdarowywał go
Zayn. – Mógłbyś, uh, pozwolić mi wstać, żebym mógł założyć ubrania?
Zayn odchylił się do tyłu z
uśmiechem i zszedł z klatki piersiowej Nialla. – Cokolwiek powiesz, kochanie. –
Uśmiechnął się delikatnie, przebiegając dłonią po nodze blondyna. Usiadł po
turecku, cały buzując z radości.
Nialla nie obchodziło już kolano,
cierpienie fizyczne było nieistotne. Wciągnął spodnie, powodując ogromny, palący ból w stawie. Przygryzł
wargę.
- Whoah, ostrożnie! – Zayn sięgnął,
by go podtrzymać, a troska złamała jego błogi wyraz twarzy jak młot.
- Jest w porządku – odparł Niall
bardziej szorstko niż zamierzał. Podniósł koszulkę i przecisnął przez głowę. Mokre
włosy zostawiły krople wody, które wsiąknęły w materiał.
- Niall... – Zayn lekko się
skrzywił. Coś było nie tak. – Nie nie jest... o co chodzi? – Sięgnął po rękę
Nialla. Powinni być szczęśliwi, tak niezmiernie szczęśliwi. Kochali się i
właśnie to przyznali. Powinni się całować, śmiać i... nic z tego.
Co było… bardziej niż trochę
niepokojące.
- Czego ode mnie chcesz? – Niall zapytał,
patrząc na Zayna beznadziejnym wzrokiem. Wciąż był zdezorientowany,
przestraszony i po prostu nie wiedział co robić, ale to nie miało po prostu się
‘dziać’. Nie mieli po prostu dać tym uczuciom przejąć kontroli. – Czego chcesz?
Bo Niall z pewnością nie wiedział
czego sam chciał.
- Niall... Nie chce niczego... –
Zayn cofnął dłoń, zmieszanie biło z każdej części jego ciała. Co do diabła się
działo? Czy oni właśnie nie... A teraz... – Nie rozumiem. Myślałem, że my… -
Zayn urwał, orientując się, że nic nie szło tak dobrze jak myślał, że pójdzie.
Niall go kochał. Ale... nie
wyglądało na to, by chciał z nim być. Co bardzo bolało. Zayn przygryzł wargę,
przyciągając dłoń do klatki piersiowej. Naprawdę miał nadzieję, że się mylił,
ale ucisk w żołądku, inny i chłodniejszy niż ten wcześniej, powiedział mu, że
to nie był przypadek.
- Że my co? Że uciekniemy i wszystko
będzie cudowne, bo się kochamy? Że będziemy kolejnym Larrym Stylinsonem? –
Niall odwrócił się od Zayna, nie będąc w stanie na niego spojrzeć. – Nie, Zayn.
To nie dla nas.
- Ale... mogłoby być – powiedział słabo
Zayn, ból w jego ciele prowadził właśnie wyścig, konkurując z miłością, dla której
klatka piersiowa stała się stałym miejscem zamieszkania. – Jeśli damy temu
szansę... moglibyśmy być tak szczęśliwi jak oni... Niall o co chodzi... Nie
rozumiem...
Niall tego nienawidził.
Nienawidził tego jak brzmiał Zayn,
jakby cierpiał. Nienawidził tego, że to przez niego tak brzmiał, ale
najbardziej z wszystkiego, nienawdził tego, że tak bardzo kochał Zayna, a Zayn
tak na niego wpływał. Zayn mógł powiedzieć cokolwiek, a Niall by skoczył.
I nie mógł tego znieść.
- NIE MOŻEMY. To nie wypali. Ja… - Nie jestem dla ciebie wystarczająco dobry.
– Po prostu nie możemy, Zayn!
Zayn zamrugał, jego umysł starał się
poukładać wszystko co teraz się działo, odrzucając na bok pozostałe pokłady
błogości, które przed chwilą jeszcze go przepełniały. – Dlaczego nie, do
cholery? – Zayn syknął, zdezorientowanie rosło i rosło wraz z lekką złością. Stał
tu, myśląc, że w końcu dobrnął do światełka na końcu tunelu, tylko po to, by jedyne
o czym kiedykolwiek marzył, było mu teraz brutalnie wydarte. – Nie... Do kurwy
nędzy, nie robimy tego. Nawet tego kurwa nie rób, Niall!
Niall zdziwił się na gniew w tonie
Zayna. Odwrócił się, by spojrzeć na chłopaka i od razu zorientował się, że
popełnił błąd. Od razu, gdy tylko spojrzał w oczy Zayna, atakowane przez sączące
się przez nie ból i zmieszanie. Natychmiast spojrzał w bok.
- Nie rób czego? Nigdy niczym nie
byliśmy, Zayn! Nie jesteśmy niczym! – Niall kłócił się, czując kłujący ból
przeszywający jego klatkę piersiową z każdym wypowiedzianym słowem.
Oh. A więc tak miało to wyglądać.
- Czy właśnie nie powiedziałeś mi,
że mnie kochasz, niecałe dziesięć minut temu? – Zayn domagał się odpowiedzi,
jego dłoń zacisnęła się mocno w pięść. Jeśli była na tym świecie jedna rzecz
jakiej nienawidził, było to kłamstwo. I Niall to wiedział. Zayn się denerwował
i cierpiał i... Co do diabła poszło źle?
Niall
mrugnął.
Kurwa.
Kurwakurwakurwa.
- Harry i Louis czekają, Zayn. Musimy
iść – stwierdził Niall, podchodząc do drzwi. Mógł się pospieszy i udać w
miejsce, gdzie nie będą musieli rozmawiać o tym głupim słowie.
Zayn również zwrócił się w kierunku
drzwi, ale nie miał zamiaru opuszczać pokoju. Zatrzasnął dłoń na drzwiach,
przygwożdżając do nich Nialla. – Gołąbki mogą poczekać. Jeszcze nie
skończyliśmy – powiedział powoli, a jego emocje były w totalnym bałaganie.
Oczy Nialla rozpostarły się szerzej,
nie miał żadnego innego wyjścia jak tylko spojrzeć na Zayna. Nigdy nie słyszał,
by chłopak tak brzmiał, a teraz Zayn ‘uwięził’ go gotów, by porozmawiać o
jednej rzeczy, o której Niall nie chciał mówić.
Niall wolno przełknął ciężko. Jego
jabłko Adama podskoczyło, a w gardle zrobiło mu się sucho i szorstko.
Miał przerąbane.
~
* wiem, bez sensu, ale tego chyba nie da się po prostu
dobrze przetłumaczyć, przynajmniej to nie na moje możliwości ;) w oryg. He just
needed Zayn so much, and he needed him to know even if he didn’t want him to
know.
Kurrrrrrde, juz sie tak cholernie zaczelam jarac i wgl. a tu taki chuj. Grrr. ._.
OdpowiedzUsuńCo nie zmienia faktu, ze rozdzial zajebisty. I cholernie Cie ubostwiam za tlumaczenie tego, dziekuje! Love i czekam na nastepny. :) <3 xxxxx @LouLightMyWorld c:
KURWA! co tan Niall odwala?? kurczę, niech się chłopak przestanie bać i da ponieść miłości, która została odwzajemniona <3
OdpowiedzUsuńa tak po za tym, to aakhshyiuabhjckjhkslkhs! W końcu wyznali sobie miłość! Boże, to było takie słodkie i niewinne ze strony Nialla, że myślałam, że się rozpłynę przez tą całą sytuację :D mam nadzieję, że w następnym rozdziale Niall się zgodzi i powstanie Ziall *__*
dzięki za świetne tłumaczenie i czekam na kolejny part ;**
@JLS_GotMyLove
OMG OMG OMG!!! ZAJEBISTY ROZDZIAŁ *_* I love Zial <3 oni muszą być razem nooo! Mam nadzieję, że chłopcy sb wszystko wyjaśnią w następnej części (if you know what I meant) ;DD
OdpowiedzUsuńBłagam niech Niall w końcu zrozumie, że dla Zayn'a jest idealny i niech będą razem *-* Rozdział cudowny <3 Ziall jaki namiętny XD
OdpowiedzUsuńTak się cholernie cieszyłam, że między nimi wszystko okej. Że będą razem jak Larry i będzie happy. Ale chyba się pospieszyłam. Nie rozumiem zachowania Nialla. Przecież widzi jaki Zayn jest przy nim szczęśliwy. Dlaczego nie może zrozumieć, że jest jedyną osobą, która da mu szczęście? Proszę, niech to się wyjaśni. Oni muszą być razem ;c
OdpowiedzUsuńshouldletyougo.blogspot.com
Love is in the air!!!!! I promised my english teacher that i will speak only English. I hope you'll understand me. Of course you will ( you are translating this story). So, this chapter is wonderfull. I love Ziall the same as Larry <3 I'm waiting for next one.
OdpowiedzUsuńAga xx.
Ziaaaaaal <3 boski *__*
OdpowiedzUsuńMater dejm! To jest takie hot!!!!!
OdpowiedzUsuńNormalnie mam ochoty odprawić jakieś modły nad tym kolanem Nialla, ze doprowadziło do tego, co się właśnie stało :) I mam na myśli tą pierwszą część :D Nareszcie to powiedzieli ;) Wprawdzie potem się porobiło, ale jestem pewna, że Zayn nie na darmo przyszpilił Nialla do tych drzwi. Wierzę w ciebie Malik! Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :)
OdpowiedzUsuńTłumaczenie jak zawsze genialne :) Pozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego...
@KateStylees
http://1d-my-little-mystery-girl.blogspot.co.uk/
This is soooo fuckin HOOOOOT! Love it <3
OdpowiedzUsuńKiedy dodasz nowy rozdział? ;)
OdpowiedzUsuńSuper tłumaczenie jak wszystkie. xD
nie bd tłumaczyła tego opowiadania do końca ? :C
OdpowiedzUsuńEj, no - kiedy kolejny?
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać!
bedziesz jeszcze dalej tlumaczyc?
OdpowiedzUsuńKIEDY KOLEJNA CZĘŚĆ?!?!?!?!?!?!?
OdpowiedzUsuń