It was all yellow


S:

Przedstawiam wam mojego oneshota, którego niektóre z was może pamiętają z just-fanfiction. Nie wiem, czy wam się spodoba, ale jest krócióteńki więc długo nie zajmie wam przeczytanie go, jeśli już się na to zdecydujecie ;)


~~~~~


- Halo? – zapytał zdenerwowany Zayn i po chwili usłyszał głos. Głos, przez który poczuł się trochę dziwnie, jakby przez jego ciało przeszła fala kojącego ciepła.

- Dzień dobry, chciałabym przeprowadzić ankietę. Czy mogę zająć chwilkę? – zapytała lekko zbita z tropu tym oschłym ‘powitaniem’.

- To zależy... – odparł już łagodniej. Zwykle spławiał ankieterów na wejściu, ale coś sprawiło, że tym razem stało się inaczej.

- Od? – Prudie zaśmiała się szczerze, bawiąc się rąbkiem sukienki. Wzięła do ręki kubek i zatopiła wargi w gorącej herbacie. Zerknęła na kartkę, gdzie wypisane były pytania, które ma zadać. Obok niej leżał stos takich samych kart, które powinna dzisiaj wypełnić, dzwoniąc pod wskazane numery. Nie wiedziała jak właściwie się tu znalazła, gdy patrzyła na tą stertę papieru od razu uchodziła z niej wszelka energia. A potrzebowała jej raczej więcej niż mniej.

- Wielu czynników… Na przykład... Mogę poznać twoje imię? – Zayn był pewny siebie, to prawda. Jakoś nigdy nie miał problemów z nawiązywaniem kontaktów, jednak tym razem nie dostał odpowiedzi, więc po chwili powiedział – przykro mi, nie rozmawiam z nieznajomymi, miło było cię usłyszeć. – Podchwytliwe zagranie, całkiem w stylu Zayna.

- Czekaj! – krzyknęła Prudence jakby bała się, że Zayn odkłada właśnie słuchawkę i może jej nie usłyszeć. – Prudie, mam na imię Prudie. – Uległa, tak jak się tego spodziewał. 

- Miło mi, a więc Pru, o co chciałaś zapytać? – Rozsiadł się wygodnie w czarnym fotelu.

- Tak… Chciałam przeprowadzić ankietę dotyczącą... – zaczęła

- Mhm? słucham cię bardzo uważnie – drwił z niej, po prostu drwił. A Prudence, nieświadoma niczego, zestresowana jak diabli (cóż, był to jej pierwszy dzień, pierwsza rozmowa) nie wiedziała jak sklecić coś, co miałoby jakikolwiek sens. Nawet ta głupia kartka przed jej nosem nie pomagała.

- No więc, bo chodzi o to, że... Ja chciałabym zapytać, czy ty, to znaczy pan – poprawiła się - często wychodzi gdzieś, spędza czas poza domem? – wydukała wreszcie, nieco niewyraźnie, klnąc w myślach na swój plączący się język.

- Czekaj, czy ty właśnie próbujesz się ze mną umówić? – Dobrze wiedział, że nie o to chodzi, ale taki był Zayn. Zawstydzał Pru, wiedział o tym doskonale, ale dalej drążył temat, bo przecież o to właśnie mu chodziło, by trochę ją pomęczyć.  – Nie znasz nawet mojego imienia – zaśmiał się. – Szybka jesteś.

- Nie ja… - W tym momencie jej zestresowanie sięgnęło zenitu. -  Boże Święty! – Niechcący upuściła słuchawkę, ale jak najszybciej mogła podniosła ją i przerażona kontynuowała. Nie chciała zawalić pierwszej rozmowy, nie chciała tak łatwo się poddać, może i była nieśmiała, może ta praca nie była dla niej, ale nie pokaże swojej słabości, co to to nie. – Kurna! Halo?! Przepraszam ja… Przepraszam, ni, yy nie chodzi o to, ja po prostu, to t-to jest pierwsze pytanie i ja... ja – jąkała się niemiłosiernie, a Zayn wciąż z nią pogrywał.

- Zrozumiałbym, gdybyśmy się znali, ale wiesz, rozmawiamy jakieś – spojrzał na zegarek – Cztery i pół minuty – zaśmiał się, tym razem głośniej i Prudie zorientowała się, że coś jest nie tak. Bawił się nią i jej niepowodzeniem.

- Ja tu próbuję przeprowadzić ankietę, masz zamiar… - Pru ugryzła się w język, bo poczuła że się pogrąża - to znaczy, ma pan zamiar – tu Zayn znowu się zaśmiał – odpowiadać, czy może to pominiemy i od razu się rozłączę? – Poczuła nagły przypływ pewności siebie, właściwie,  dlaczego by nie. W końcu rozmówca jest gdzieś w sinej dupie, może na drugim końcu Londynu, nie wie nawet jak wygląda, zna tylko jej imię, więc czemu ma się stresować.

- Przepraszam, już będę poważny – odparł nadal uśmiechając się pod nosem, a do Prudie dotarła wreszcie cała sytuacja, opadły emocje i zaczęła się śmiać.

- Wie pan... Szlag! Jak masz na imię? – Dziwiła się skąd w niej takie pokłady stanowczości, ale zamierzała z nich skorzystać.

- Szlag ma na imię Zayn – odpowiedział i rozmowa stoczyła się na nieco inny tor. Pru co jakiś czas zadawała jedno z pytań z listy, by nie budzić podejrzeń u reszty pracowników, ale w końcu zdała sobie sprawę z tego, że raczej wszyscy wiedzą iż nie przeprowadza ankiety.

- Teraz ja zadam ci parę pytań – powiedział wreszcie Zayn, próbując opanować śmiech.

- Mhm.

- Ile masz lat? – zapytał.

- 19, a co? – odparła Prudence biorąc do ust łyk nieco już przestygniętej herbaty z cytryną.

- Umówisz się ze mną, prawda? – W tym właśnie momencie zawartość buzi Pru wylądowała na biurku przed nią, bryzgając po wszystkim, co popadnie. Znacie ten motyw z filmów, nie?

- Że co?! – prawie krzyknęła, a wszyscy obrócili się w jej stronę. Uniosła dłoń w geście przeprosin i uśmiechnęła się niewinnie ukazując słodkie dołeczki.  - Przepraszam, że co? – powtórzyła nieco ciszej.

- Pytałem czy gdzieś ze mną wyskoczysz. – Zayn nieco się onieśmielił. Nie lubił upominać się dwa razy o to samo, bo tracił wtedy pewność, że jest na wygranej pozycji. Prudie natomiast, przeżyła właśnie kolejny atak serca.

- Nie, to znaczy tak, nie! Ale poczekaj… - Wzięła głęboki wdech. – Bo... No wiesz… Nawet mnie nie znasz, nie wiesz jak wyglądam, właściwie nic o mnie nie wiesz i... – chciała wyliczać dalej ale przerwał jej Zayn.

- Wiem, że mieszkasz w Londynie, a to już coś, jesteś szczera, zabawna, uśmiechnięta, nieco nieśmiała, urocza, cały czas coś piłaś, pewnie herbatę. Z cytryną czy z mlekiem? - Pru zarumieniła się i próbowała dojść w głowie jakim cudem on może tyle wiedzieć, czy aż tak się zdradza samą rozmową?

- Ja... Z cytryną, ale, sama nie wiem... – odparła, wciąż zmieszana.

- Jak możesz nie wiedzieć z czym pijesz herbatę? – zapytał Zayn, a Pru po raz kolejny wybuchła śmiechem.

- Nie wiem, czy powinnam się z Tobą spotkać… - powiedziała.

Prudence nigdy nie wierzyła w siebie, a że z natury była raczej nieśmiała, wmawiała sobie niesłusznie, że nie ma żadnych szans z dziewczynami, którym słoma z butów wystaje i nie mogą odgonić się od chłopców. Cóż... Zawsze wierzyła w swoją bystrość, akurat tego jej nie brakowało i chociaż tą jedną rzecz umiała dostrzec i docenić. Bała się odrzucenia, bała się, że kiedy Zayn ją zobaczy po prostu ucieknie. Tak, to strasznie dziecinne, ale tak właśnie sądziła.

- Powinnaś Pru. Jutro o 18 pod Galerią Narodową, usiądę na pierwszym stopniu od góry – zaproponował, a Prudie zrobiło się nagle niedobrze z nerwów. Spanikowała. – Prudie! Halo, jesteś tam Pru?

- Tak jestem ja... Przepraszam, nie przyjdę – odparła cicho wyrwana z zamyślenia.

- Będę czekał aż do północy Pru, proszę… - Naprawdę był zdolny do poświęceń, Pru to zauważyła i zrobiło jej się trochę głupio, bo nie miała zamiaru się z nim spotkać, nie była na tyle odważna.

- Ale ja... – nie dokończyła bo usłyszała tylko głuchy sygnał urwanego połączenia.
‘Świetnie’ – pomyślała.

Zayn się pojawił, ale Pru nigdzie nie było widać. Mijały godziny, aż wreszcie został prawie sam na tych wielkich schodach. Do dwunastej zostało parę minut. Zrezygnowany spuścił głowę i nagle usłyszał obok siebie cichy głos.

- Zayn? – zapytała Prudie, wystraszona, trzęsąca się z zimna. Nie wiedziała co tak właściwie strzeliło jej do głowy, by spotykać się z nieznajomym mężczyzną o północy.

Zayn podniósł wzrok i ujrzał chyba najpiękniejszą dziewczynę jaką kiedykolwiek widział.  Długie, rude włosy wiły się, opadając kaskadą na szczupłe ramiona, plątały się na wietrze, muskały twarz o mlecznej cerze, delikatnie przyprószonej piegami. Duże czekoladowe oczy,  gęsto otoczone rzęsami, lśniły i skrzyły się pokazując równocześnie jej zdenerwowanie.

- Prudie! – Zayn uśmiechnął się, a Pru odwzajemniła gest pokazując dołeczki w policzkach. – Myślałem, że już nie przyjdziesz, ale obiecałem… Obiecałem, że poczekam do północy i… - Teraz to Zayn się zdenerwował i z trudem składał słowa w całość. Nie uszło to uwadze Prudence, która poczuła nagle wyrzuty sumienia i zaczęła przepraszać Zayna, wymyślając jednocześnie dla siebie jakąś karę, która pozwoli jej odpokutować to, że kazała mu czekać tyle godzin, wyrywając mu z serca nadzieję.

- Bo miałam nie przyjść, ja przepraszam, Zayn, przepraszam, że musiałeś tyle czekać. – Zayn poczuł dziwne ciepło w środku, gdy usłyszał jak Pru wymawia jego imię. – Nie powinnam. – Obróciła się chcąc odejść, co było dosyć dziwne, bo kilkanaście sekund temu karciła się za to, że wystawiła Zayna na taką próbę. A teraz jak gdyby nigdy nic odchodzi.

- Nie, czekaj! – Złapał ją za rękę. – Nie odchodź, naprawdę nie po to czekałem. – Uśmiechnął się.

Prudie wyrzuciła z siebie dziwny chichot pomieszany jakby z ulgą. Zayn wciąż trzymał jej dłoń.

- Masz ochotę na gorącą herbatę? – zapytał, po chwili dodając z zażenowaniem – jestem idiotą, zapraszam cię na herbatę na pierwszej randce, brawo Malik…

- Nie nie! Herbata to świetny pomysł! – Prudie odgarnęła włosy z twarzy, a Zayn poczuł, że kamień spadł mu z serca.

- Z cytryną? – zapytał.

- Z cytryną – odparła ze śmiechem Pru i pociągnęła Zayna za sobą, by udać się w pobliże najbliższej otwartej tak późną porą kawiarenki. 

4 komentarze:

  1. awwwwww jakie to słodkie :))) Świetny pomysl na oneshota !

    OdpowiedzUsuń
  2. Anonimowy3/04/2013

    AWWWWWWWWWWWWWW> Będzie ciąg dalszy?

    OdpowiedzUsuń
  3. Anonimowy3/10/2013

    Jestes wspaniala, gratuluje talentu i wyobrazni!! :)x

    OdpowiedzUsuń

no śmiało, wystarczy zwykłe 'przeczytałam/em' :)