S:
Witam was ;)
Kilka spraw organizacyjnych, więc przeczytajcie.
Na wstępie chciałam przeprosić, że znowu późno, ale całkiem zapomniałam, że dzisiaj piątek. Teraz ważna informacja: następny rozdział pojawi się prawdopodobnie dopiero w niedzielę 03.02, gdyż kończą mi się ferie <histeryczny płacz> i nie chcę obiecywać wam rozdziałów dwa razy w tygodniu, a potem nie dotrzymywać słowa. Więc umówmy się, że będą co tydzień, a jak będę mieć czas to może i te dwa w tygodniu, ale to będzie taki bonus. Lepiej nastawić się na mniej i dostać więcej niż na odwrót.
Anyways, początek powinien być jakby jeszcze w poprzednim rozdziale. Urwałam w złym miejscu, sama nie wiem czemu? Mam nadzieję, że nie ma błędów, starałam się. Muszę jeszcze pogrzebać w internecie i pokombinować jak to z tymi odmianami imion, bo mam wrażenie, że robię to całkiem źle. Przypominam o ankiecie i o komentarzach, które serio są dla mnie ważne, bo wiem wtedy co o tym sądzicie etc. I oczywiście moja samoocena i poziom endorfin podskakują :) Uwaga spoiler. Nie dzieje się dzisiaj bardzo dużo, ale w następnym rozdziale jest już dużo lepiej. Więcej nie zdradzam.
A właśnie! Jeśli ktoś z was ma lub zna blogi z dobrymi tłumaczeniami, to ślijcie, ślijcie i jeszcze raz ślijcie. Będę dozgonnie wdzięczna x
Ostatnia rzecz: informuję na twitterze, więc jeśli chcecie - piszcie nazwy ;)
.4.
- Też cię kocham, Harry. Bardzo cię
kocham – Louis wyszeptał wtapiając się w ciało Harry'ego co sprawiło, że pasowali
teraz do siebie idealnie. – Ale co zrobimy z Niallem i Zaynem?
Harry zanucił łagodnie w krótki
pocałunek, jego serce śpiewało w klatce piersiowej przez ten szept Louisa. Nie
mógł nadziwić się faktem, że ten cudowny, piękny chłopak był cały jego do
kochania, pieszczenia i miłowania tak długo, jak on będzie Louisa.
- A co możemy zrobić? – wymamrotał
cicho, przebiegając dłonią wzłuż kręgosłupa chłopaka. – Niall przez to
ukrywanie wpędzi się w chorobę, a Zayn nie powie słowa, chyba, że będzie
wiedział, że Niall czuje do niego to samo.
Louis zmarszczył brwi i poderwał
się.
- Więc mamy oglądać naszych
przyjaciół w cierpieniu? Powinniśmy patrzeć jak ich to rozdziera? – zapytał
Louis. – Będą razem w pokoju na naszej szkolnej wycieczce. Czy potrafisz
wyobrazić sobie jak źle będzie, jeśli cokolwiek, nawet najdrobniejsza rzecz,
pójdzie między nimi nie tak?
- Tak, potrafię – przyznał łagonie,
badając dokładnie wszystkie emocje uzewnętrzniające się teraz w Louisie. – A
biorąc pod uwagę to jak Niall ostatnio się zachowywał… Wszystko może pójść źle
bardzo łatwo.
- Nie chcę żeby nasi przyjaciele
cierpieli, Harry. – Louis potrząsnął głową, gdy wspomnienia przemknęły przez
jego umysł. – My wiemy jak to jest, nie chcę by oni też się przekonali.
- Wiem… Wiem i też nie chcę, żeby to
się zdarzyło. – Harry przygryzł dolną wargę przypominając sobie jak bardzo
bolało, gdy myślał, że Louis go nienawidzi i że go zranił. To było okropne,
jakby cały jego świat się rozpadał.
- Więc nie ma naprawdę niczego co
moglibyśmy zrobić? – spytał Louis, ramionami ciasno obejmując ciało Harry'ego i
trzymając go blisko siebie. Zwyczajna myśl o tym jakimi głupcami byli
wcześniej, jeśli chodzi o ich związek, sprawiła, że przypomniał sobie jak
bardzo nie chciał kiedykolwiek stracić Harry'ego.
- Nie wiem – wyszeptał Harry
wtulając głowę w zagłębienie szyi Louisa. – Nie chcę jeszcze bardziej pogorszyć
sprawy…
Louis westchnął i zamknął oczy,
rozkoszując się dotykiem Harry'ego.
- Mam nadzieję, że znajdzie się
jakiś sposób. W końcu, spójrz jak oni starali się zrobić coś dla nas.
- Mhmm… - Harry złożył pocałunek na
żuchwie Louisa. – Jakikolwiek pomysł, kocie?
- Dzień jest młody. – Louis uśmiechnął
się, trącając głowę Harry'ego nosem, by pocałować swojego ukochanego. – Znajdę
jakieś rozwiązanie.
- Zawsze je znajdujesz – powiedział
ze śmiechem Harry, złączając ich czoła razem i rozkoszując się tą bliskością. –
W międzyczasie… Może po prostu pogadamy z Zaynem?
- Czy myślisz, że chciałby ze mną o
tym rozmawiać? – zapytał Louis pobudzony czystą ciekawością. – Czy on w ogóle
wie, że ty wiesz? Bo Niall zwyczajnie odmawia rozmowy o jakichkolwiek
uczuciach, które ma lub i nie, mimo iż wszyscy
wiemy, że je posiada.
- Cóż, Zayn otwarcie to przede mną
przyznał. – Harry zadumał się w uśmiechu. – Dość poetycko, jeśli miałbym to
oceniać. I tak, mówię to ja, rozwodzący się raz romantycznie w wierszu, nad twoimi kośćmi
policzkowymi.
Louis zaśmiał się i zarumienił
delikatnie, bezwiednie dotykając dłonią policzków. Odchylił się do tyłu, by
pozwolić Harry'emu spojrzeć na siebie w całej okazałości.
- Naprawdę to zrobiłeś? – Louis
zachichotał przebiegając dłonią przez loki Harry'ego. – Jak Zayn kiedykolwiek
mógłby być w tobą porównywany?
- Oczywiście. Nie widziałeś swoich
kości policzkowych? Są nieskazitelne. Jak cała reszta ciebie. – Harry
uśmiechnął się, pochylając do dłoni Louisa zagrzebanej w jego włosach. – A on
mi z tego powodu dokuczał i przekonał do tego, żebym udawał bad boya, by zdobyć
twoją uwagę.
Oczy Louisa złagodniały.
- W takim razie, jesteśmy mu dłużni,
Hazza. Jesteśmy mu dłużni tak wiele. – Louis pocałował Harry'ego, wciąż trzymając
dłoń we włosach wyższego chłopca.
Harry uśmiechnął się w pocałunek. –
Osobiście myślę, że więcej zawdzięczamy Danielle… Ona zmusiła mnie do noszenia
całej tej skóry, a oboje wiemy, że to właśnie jest powodem, dla którego mnie
kochasz. – Przycisnął swoje usta do jego w kolejnym pocałunku. – Ale i tak
jesteśmy mu dłużni. Nigdy sam nie zebrałbym się na odwagę, by z tobą
porozmawiać.
- W porządku. Zadbam o to, by
podziękować Dani za wszystkie moje morke sny – wycedził sarkastycznie
wywracając oczami i uśmiechając się. – Ale teraz, może pójdziemy pogadać z
Zaynem, tak jak postanowiłeś? Wiesz, twoi przyjaciele są naprawdę świetni. Nie
mogę uwierzyć ile dla nas zrobili.
Harry wypuścił z siebie krótki
śmiech. – Dodam to w takim razie do listy rzeczy, za które coś jej wiszę. – Wytrzeźwiał
po chwili a jego uśmiech złagodniał. – Tak… są wspaniali. Zawsze się mną
opiekują. I zgaduję, że teraz moja kolej, by zająć się nimi… Oczywiście z twoją
pomocą, kochanie.
Louis uśmiechnął się i pocałował
Harry'ego w nos.
- Oczywiście!
Harry rozpromienił się, nie mogąc
uwierzyć jak całkowicie szczęśliwy był i teraz miał tylko nadzieję, że będą
mogli popchnąć swoich przyjaciół w ten sam rodzaj niewytłumaczalnego szczęścia.
~~~~~
Zayn skrzywił się nad swoim zeszytem,
rzucając piorunujące spojrzenia na do połowy sformułowane zdanie będące tematem
jego pracy. Siedział w czytelni i starał się to napisać od blisko godziny,
jednak nie mógł się w ogóle skupić.
To mogło, ale nie musiało mieć
związku z tym, że jednocześnie starał się napisać sms’a do Nialla, by zapytać,
czy wszystko było okay. Znowu.
- Pieprz mnie – wymamrotał odpychając
od siebie zeszyt i sięgając po telefon. Westchnął ciężko, gdy jego palce
uniosły się nad klawiaturą.
Louis trzymał Harry'ego mocno w pasie,
gdy wyszli w poszukiwaniu Zayna. Mieli szczęście. Nie mieli zajęć i wiedzieli
dokładnie, gdzie mogą znaleźć ciemnowłosego chłopca.
Starszy z nich, dostrzegł Zayna przy
stoliku w czytelni. Był uważnie skupiony na swoim telefonie, co bardzo
zaciekawiło Louisa, który pochylił się nieco w stronę Harry'ego szepcząc.
- Jak myślisz, na czym tak się
skupia? – zapytał Louis z ciekawością praktycznie wypisaną na twarzy.
- Jest czymś zaniepokojony –
powiedział Harry lekko wzdychając. – Dostrzegam konflikt umysłu z sercem nawet
stąd. – Potrząsnął głową i ucałował policzek Louisa zanim wszedł do
pomieszczenia kilka kroków przed swoim chłopakiem i przystanął nad przyjacielem,
zręcznie wyrywając telefon z jego uchwytu.
Louis nie mógł powstrzymać uśmiechu,
który wkradł się na jego twarz. Szansa na droczenie się z kimś była czymś,
czego nie mógł sobie odmówić. Szczególnie, że osoba, której miał dokuczać nie
była tą, która stwarzała problemy, a tą, która tak łatwo przyznała się do
swoich uczuć.
Podbiegł do Harry'ego i spojrzał mu
przez ramię, by przeczytać wiadomość.
- Oddaj to! – domagał się Zayn
wiercąc się na krześle. Harry jedynie się uśmiechał, trzymając telefon poza dość
ograniczonym zasięgiem przyjaciela. Jego oczy przeskanowały niecierpliwie
telefon, by zaraz zamigotać w stronę Zayna z zawiedzeniem.
- Stary. Tu nic nie ma.
Louis żachnął się, zawieszając ramię
na szyi Harry'ego i spoglądając na Zayna.
- Daj spokój, Zayn. Czy nie powinno
coś tam być zapisane? W końcu zaadresowane jest do Niallera – dokuczał mu
figlarnie.
Zayn zwęził oczy, wyrywając telefon
z dłoni Harry'ego. – Dzięki za dochowanie tajemnicy, Haz. Zawsze wiedziałem, że
mogę na tobie polegać – wycedził sarkastycznie i ostro, chowając telefon do
kieszeni.
Harry cofnął się lekko na słowa
Zayna. – Przepraszam... – wybełkotał, przygryzając dolną wargę. Nie zdawał
sobie sprawy z tego, że Zayn naprawdę zdenerwuje się przez to małe droczenie
się.
Louis oderwał się od Harry'ego,
nieznacznie przygryzając od środka policzek. Zdziwiła go reakcja Zayna na jego
zaczepki. Ostatnią rzeczą jakiej chciał, to sprawić, że Zayn poczuje się źle.
- Hey, nie wiń zbyt Harry'ego.
Praktycznie wiedziałem, on tylko to potwierdził – wyjaśnił Louis. – Przykro mi
Zayn, nie to miałem na myśli.
Zayn westchnął, przebiegając dłońmi
po twarzy i od razu zaczął żałować, że tak się uniósł. Opadł do tyłu, by usiąść
na stoliku – Nie, jest w porządku… Nie chciałem tak na was naskoczyć…
Przepraszam.
Harry skrzywił się i spojrzał na Lou
zanim zajął miejsce obok przyjaciela. – Z… Użyj słów. Co cię dręczy, kochanie?
– Harry sięgnął, by prześlizgnąć po dłoni Zayna, podpierając podbródek na
ramieniu starszego chłopaka.
Louis przesunął się, by zająć
miejsce po drugiej stronie Zayna. Nie wiedział co zrobić, by chłopak poczuł się
lepiej, ale wiedział to Harry, więc Louis zdecydował po prostu usiąść z boku i
obserwować, a jeśli Zayn będzie go potrzebował – zaoferować pomoc.
Albo gdyby potrzebował po prostu
uścisku. To też mógłby zrobić.
Zayn instynktownie rozluźnił się na
dotyk Harry'ego. Byli przyjaciółmi tak długo, że ich ciała wiedziały jak na
siebie reagować. Żadnych przemyśleń, wahania się. Tylko akcja.
- Ja... Boję się, wiecie? –
wymamrotał Zayn, a Harry znów się skrzywił.
- Czego?
Louis obserwował zaciekawiony,
niepewny co robić. Naprawdę chciał pomóc Zaynowi, ale po prostu nie wiedział
jak. Nie jak Harry i Danielle. Jego dotyk nie zdziałałby praktycznie nic.
Ale wciąż miał usta.
- Czego mógłby się obawiać Zayn
Malik? – zapytał łagodnie Louis z lekkim uśmiechem na twarzy.
Wargi Zayna drgnęły w odpowiedzi.
Jego oczy zamigotały wdzięcznie do Lou zanim rozluźnił się trochę i wyciągnął
telefon, kładąc go na stole. – Nialla Horana – wyszeptał delikatnie.
- Niall Horan nie jest tak straszny
jak ci się wydaje – wytłumaczył Louis obserwując marszczącego brwi Zayna. Łatwo
było dostrzec, że Zayn był naprawdę zaniepokojony tą sytuacją. – Głupi, tak. Ale
nie straszny.
- Nie... Jest idealny – łagodnie
powiedział Zayn, a na jego czole pojawiła się zmarszczka. – Ja… On jest idealny
i jest wszystkim, czego kiedykolwiek bym pragnął i… i jestem całkiem pewien, że
on nie chce mieć do czynienia ze mną…
- Brzmi znajomo? – zapytał Harry
prawie szepcząc. Zayn przerwał mu na chwilę.
- To nie to samo, Haz. Nie jest tak
jak z tobą i Lou…
- Tego nie wiesz – Louis powiedział
to trochę zbyt szybko i zbyt się spiesząc, przez co natychmiast zaczął żałować
tych słów. Starał się to jakoś naprawić. – To znaczy, skąd możesz wiedzieć, że
Niall nie chce mieć z tobą nic wspólnego? To nie jest coś, co możesz ot tak
stwierdzić.
- Lou, nie znałeś Harry'ego wcześniej.
Nie unikałeś go i nie wymyślałeś wymówek po to, by się z nim nie spotkać. Po
prostu nie wiedziałeś że istnieje – powiedział dosadnie Zayn. Harry wzdrygnął
się nieznacznie na wspomnienie, że jeszcze krótki czas temu, Louis nie był jego
i był sam.
- Zayn…
- Cóż, tak, bo było dosyć oczywiste
to jak bardzo chciałem być z Harrym – odpowiedził Louis kiwając głową. – Nie
wszyscy tacy są. A na pewno nie Niall. On myśli, że ludzie wiedzą czego chcą i
tak utrzymują sprawy. To tłumaczyłoby wszystko… Nie sądzisz?
Zayn nic nie powiedział, ledwie
ciężko westchnął i osunął się na stoliku. Harry przygryzł dolną wargę i sięgnął
po rękę Louisa, by trochę się uspokoić.
Louis odnalazł dłoń Harry'ego i mocno
ją uścisnął. Starał się przekazać Harry'emu przez ten dotyk, że mimo tego, iż nie
minęło dużo czasu odkąd się poznali, wciąż było to wystarczająco długo, by
mogli być ze sobą szczęśliwi.
- Zayn, nie będę cię okłamywał. Niall
nie mówił ostatnio nic o tobie ani mi ani Liamowi. Właściwie, gdy wyskakujesz
gdzieś w rozmowie, stara się kompletnie uniknąć tematu – wytłumaczył Louis
mając nadzieję, że Zayn nie odbierze tego w zły sposób. – Ale to cały Niall.
Założę się, iż myśli, że was dwoje nigdy nie mogłoby być kimś więcej niż
jesteście. I szczerze myślę… myślę, że jest tak przerażony jak ty… Jeśli nie
bardziej.
- Szczerze wątpię. – Zayn westchnął,
obracając się delikatnie, by spojrzeć na Louisa.
- Zayn, nigdy nie byłeś tym
użalającym się nad sobą – powiedział Harry krzywiąc się. – Dlaczego teraz to
robisz? Normalnie, po prostu poszedłbyś do niego i się z tym zmierzył.
- Nie mogę…
- Dlaczego nie?
- Bo ja... – Zayn westchnął trąc
powieki, gdy poczuł to dziwne uczucie w brzuchu. – Bo to pierwszy raz, gdy tak
kogoś kocham i nie chcę oberwać! W porządku?
Louis obserwował Zayna i przeszedł
go dreszcz. Jedyną romantyczną osobą, jaką kiedykolwiek miał, był Harry. I
wtedy pomyślał, że Harry chcę go zwyczajnie rozpuścić, bo Louis nigdy nie miał
kogoś, kto patrzyłby na niego w taki sposób i tak by go traktował.
Ale oto był Zayn, kochający Nialla w
swój własny sposób, tak oczywisty w jaki Harry kochał Boo. I Louis mógłby
przysiąc, że w jego przyjacielu nie mógł zakochać się nikt lepszy niż Zayn
Malik.
- Wygląda na to, że cierpisz jeszcze
bardziej teraz, niż gdybyś się z tym zmierzył – odpowiedział Louis. – Wyglądasz
jakby cię to rozrywało, Zayn.
- Tak jest lepiej – łagodnie starał
się ich przekonać Zayn. Jego ton był z jednej strony zdecydowany z drugiej
jakby na krawędzi paniki. Harry jeszcze bardziej się skrzywił, słysząc te słowa
i nie spodobało mu się jak znajomo to zabrzmiało wylewając się z ust Zayna.
- Z...
- Lepiej jest, gdy mogę kontrolować
cierpienie. Bezpieczniej – Zayn stwierdził dosyć stanowczno, a Harry westchnął
potrząsając głową.
- Nie wygaduj znowu tych bzdur!
Zayn, czy mógłbyś wreszcie się obudzić? Proszę? Wszystko mogłoby być tak
proste! – Harry starał się wyłapać wzrok Zayna; odnaleźć swojego nadzwyczajnie
pogodnego, zabawnego i sarkastycznego przyjaciela pośród smutku mącącego jego
oczy.
- Zabawne. To nie ten Zayn, którego
Niall ciągle wychwalał – dodał Louis, spoglądając na sufit. Nie mógł znieść
widoku Zayna w takim stanie, akurat z wszystkich ludzi na świecie, nie jego.
Miał nadzieję, że wyciągnie z Zayna
jakąkolwiek reakję, nie będącą użalaniem się na sobą.
- On... On co? – Zayn spojrzał z
niedowierzaniem na Louisa, a Harry powstrzymał się od chęci wywrócenia oczami. Co
za król dramy.
- Wychwalał. Wiesz, mówił jaki
jesteś fajny – Louis wyjaśnił jakby Zayn nie znał znaczenia słowa ‘wychwalać’. –
Mógłby do końca świata opowiadać o tym jaki jesteś zabawny, jak zawsze umiesz
znaleźć jakąś docinkę we właściwym czasie i sprawić, że zaniesie się
histerycznym śmiechem. I nie proś nawet, żebym zaczynał mówić o tym, jak
rozwodził się na temat twojego ciała. Stwierdzenie, że te mógłbym przeżyć bez
tych informacji, byłoby niedomówieniem.
- Mógłbym powiedzieć to samo, jeśli
chodzi o to jak Harry wylewnie opowiada o tobie, Lou – powiedział Zayn, ale w
jego głosie brakowało tej nuty sarkazmu. Był zaszokowany tym, że Niall tak
dobrze o nim mówił. – Harry uczyniłby cię swoim własnym bogiem, któremu
oddawałby cześć, gdyby tylko mógł. Choć myślę, że w pewnym sensie i tak już to
robi.
- Siedzę obok was! – zaprotestował
Harry, a jego policzki zaróżowiły się ze wstydu.
- I Harry mnie kocha, Zayn. Kocha mnie tak
bardzo – kontynuował Louis jakby Harry'ego tam nie było, ale ścisnął dłoń swojego
chłopaka, by pokazać mu, że nie ignoruje go celowo. – Jeśli Niall zachowuje się
w stosunku do ciebie tak jak Harry w stosunku do mnie, to kto mógłby z czystym
sercem powiedzieć, że nie czuje tego samego?
Zayn chwilkę się nad tym zastanowił
i posłał spojrzenie Harry'emu. Przeanalizował w ciszy wszystko co powiedział
Louis, porównując to z zachowaniem Harry'ego i tym jak zawsze świergotał z
miłością o wszystkim, co miało coś wspólnego z chłopakiem, którego tak
ubóstwiał.
Czy to mogło być prawdą? Czy Niall
mógłby... go kochać?
Sama myśl o takiej możliwości
sprawiła, że Zayn się rozweselił. Jego serce jęknęło w klatce piersiowej,
a umysł zawirował. Pozwolił swoim oczom zamknąć się powoli, a z ust wyślizgnęło
się zadumane i stęsknione westchnienie.
- Ah. – Louis uśmiechnął się
zachwycony widząc reakcję Zayna. – Ten wyraz twarzy wygląda znajomo. Jest dużo
lepszy niż ten wcześniejszy.
- Myślę, że widziałem go już kilka
razy – powiedział lekko Harry przebiegając kciukiem po wewnętrznej stronie
dłoni Louisa. – Pasuje do Zayna niemal tak dobrze jak do ciebie, Boo.
Zayn zachichotał, a jego oczy
otwarły się i zamigotały, gdy dosłownie poczuł nadzieję wnikającą z powrotem do
jego klatki piersiowej.
- Hej, nie próbuj sprawić, że stanę
się zazdrosny, Haz. Jak mógłbym kiedykolwiek porównać się do Zayna z jego
idealną fryzurą? – Louis droczył się czując kciuk Harry'ego zataczający kręgi na
jego skórze. – Założę się, że używasz jakiegoś zaklęcia, by sprawić, żeby była
tak doskonała, bez zbytecznych starań, prawda Zayn?
- Nie, Taki już mój urok – Zayn zażartował
niesamowicie wdzięczny im obu za podniesienie go na duchu i wyciągnięcie z
dołka. Haz parsknął.
- Może to jego urok, może to
Maybelline – odśpiewał Harry zanim wybuchnął śmiechem.
Louis nie mógł nic poradzić na to,
że Harry ciągle wyskakiwał z jakimiś dziwnymi rzeczami jak ta i zawsze go tym rozśmieszał.
Zaniósł się śmiechem i oparł o stolik, histerycznie chichocząc. Zayn uśmiechnął
się do nich szeroko, nie czując się tak lekko jeszcze ani razu, odkąd Niall
zaczął stwarzać między nimi dystans. Był tak szczęśliwy, że ich miał, i że oni
mieli siebie nawzajem.
Miłość otaczająca tych dwóch
idiotów, których nazywał swoimi przyjaciółmi była tak szczera, inspirująca i…
prawdziwa. Naprawdę dodało mu to nadziei, że może tak czysto teoretycznie, taka
miłość mogła przydarzyć się i jemu.
I miał nadzieję, że przydarzy się mu
z pewnym blondynem o ujmującym, irlandzkim akcencie.
Larry jest cudowny i taki słodki aż nie mogę doczekać się kolejnego rozdziało :) heh też mam koniec ferii niefajna sprawa :<
OdpowiedzUsuńi oczywiście czekam na kolejny rozdział ;)
To jest świetne! Fajnie, że wyciągnęli Zayna z dołka, choć trochę to trwało ;D
OdpowiedzUsuńZastanawia mnie tylko, czy chcąc pomóc Ziallowi będą tylko z nimi rozmawiać i pocieszać czy może wymyślą coś szalonego jak Zayn z Dani zrobili z Harrego Bad Boya ;D
Czekam na kolejny ;3
shouldletyougo.blogspot.com
Jejku, oni są tak słodcy, że zaczynam żałować iż nie jestem facetem ;)
OdpowiedzUsuńŚwietne tłumaczenie. Czekam z niecierpliwością na kolejną część.
Pozdrawiam
@KateStylees
awww, naprawdę słodziutki moment, gdy Lou i Harry pocieszają Zayna i w tym samym czasie potrafią być tak cholernie czuli i przepełnieni miłością w stosunku do siebie nawzajem. Rozpłynęłam się! Jestem ciekawa czy zamierzają porozmawiać o tym samym z Niallem? Szkoda, że następna część tak późno... Ale będę niecierpliwie czekać :) x
OdpowiedzUsuńAww, dopiero teraz zauważyłam, że to Ty kontynuujesz tłumaczenie te historii i nie moge przestać się uśmiechać. Larry jest przesłodki, a Ziall, Jeezu, oni są tacy uroczy w tej swojej nieśmiałości. Nie moge doczekać się następnego.
OdpowiedzUsuńP.S. http://beneaththewords.tumblr.com/post/35408350396/odmiana-imion-i-nazwisk-one-direction - odmiana imion, jeśli nie jesteś pewna, to pomyślałam, że może Ci się przyda :)
Yeaaa wszystko się rozkręca :3
OdpowiedzUsuńŚwietne tłumaczenie! Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. Z utęsknieniem wyczekuję momentów Zialla :33
Caroline. @between_silence
Larry *_* zawsze najlepsi, zawsze pomocni :) dzięki nim w końcu może będziemy mieli Zialla ^_^
OdpowiedzUsuńczekam na next! ;**
możesz mnie informować na tt?
mój nick @JLS_GotMyLove
Jaki słodki Larry aww ♥ Ciekawe co wymyslą żeby pomóc Ziallowi, może cos tak szalonego jak wtedy gdy Dani i Zayn zrobili z Harry'ego Bad Boya żeby mógł zdobyć Lou haha :D
OdpowiedzUsuń@DemiFan60
Tłumaczysz naprawdę wspaniale i bardzo fajnie się to czyta:) wiem że komentuje dość późno ale znalazłam ten blog jakieś pół godz temu;)
OdpowiedzUsuńjestem ciekawa jak sytuacja rozwinie się dalej:)
Pozdrawiam:*