S:
Przepraszam, że tak późno, ale jestem na Słowacji, wiecie: ferie i te sprawy. Nie miałam możliwości wstawić wcześniej, a sprawdzałam jeszcze błędy etc. Mam nadzieję, że jakoś się wam to będzie czytać. Muszę uciekać, więc to tyle ode mnie, jeśli chodzi o układ graficzny, wszystkie odstępy terefere, poprawię to jutro.
A no tak, zapomniałabym o najważniejszym. Dziękuję za wszystkie komentarze, bardzo bardzo bardzo miło mi się je czytało i przyznam, że świetnie wam idzie, więc nie przestawajcie :)
.3.
Zayn przetarł oczy, starając się przysłonić sobie
widok słodko gruchających Harry'ego i Louisa. Nikt zdrowy, na tej planecie, nie
mógłby znieść tyle tak czystego, niezmąconego uroku.
- Gdy ktoś wyzwie wa do bycia słodszym... Będzie to
czysty sarkazm gołąbeczki – jęknął Zayn i rzucił papierową kulką w głowę
Harry'ego, starając się wycelować prosto w skroń, podczas gdy Louis odciskał na
wargach swojego chłopaka pocałunek.
- Nie patrz, jeśli nie chcesz widzieć – odparował
Harry, nie spuszczając bijącego miłością wzroku z twarzy Louisa. Zayn wywrócił
oczami, skrzyżował ramiona na piersi i natychmiast przerzucił spojrzenie w
drugą stronę. Kochał ich obu i cieszył się, że są razem ale nie mógł znieść
widoku ich tak szczęśliwych, gdy wiedział, że nigdy nie osiągnie takiego
poziomu z tą jedną osobą, której pragnął.
Jeśli mowa o Niallu... Gdzie on do diabła jest?
Spóźniał się.
Przemierzał korytarze, które nigdy nie były puste,
biegnąc do klasy. Kiedy o tym myślał, zdawało mu się, że to wszystko to jakaś
ironia losu. Spieszył się tak na zajęcia, na których nie chciał nawet być. Bo
bycie tam oznaczało spotkanie Zayna. A spotkanie Zayna oznaczało odcięcie się
od swoich żądzy i udawanie, że wcale nie chciał dotknąć swojego przyjaciela w
sposób, za którym tęsknił i którego pragnął.
Więc tak, to było jak ironia, ale daleko mu było do
śmiechu.
- Auu.
Zayn spojrzał w miejsce skąd dobiegł huk. Przygryzł
wargę, obserwując Nialla zataczającego się w sali. – Po mistrzowsku, Nialler. –
Uśmiechnął się szeroko do przyjaciela, stale ignorując zamierające serce i
ciepło przechodzące przez jego ciało na widok blondyna.
Niall jęknął walcząc z rumieńcem, próbującym wkraść
się na jego twarz i ze spuszczoną głową zmierzał do swojej ławki. Omiótł spojrzeniem
Zayna, odnotowując uśmiech na jego twarzy i nic nie mógł poradzić na to, że
skrzywił się i wbił wzrok w podłogę, która nagle wydała mu się tak
interesująca.
Uśmiech znikł z twarzy Zayna, gdy zobaczył, że Niall
patrzy w inną stronę. – Ni... Daj spokój, tylko żartowałem. – Sięgnął do jego
dłoni, by wsunąć swoje palce w jego, by dotknąć jego skóry i poczuć to
łaskotanie.
Niall posłał mu wymuszony uśmiech. Jego głowa wciąż
była spuszczona, ale oczy zwrócił w kierunku Zayna i spojrzał w jego tęczówki.
– Wiem, w porządku Z. To ja jestem idiotą, który zderzył się z drzwiami.
Zayn zmarszczył brwi i znów zatroskał się widząc
nienaturalny, udawany uśmiech, w jakim wykrzywiły się wargi blondyna. –
Hey…Wszystko okay kochanie?
Niall nie do końca wiedział jak odpowiedzieć. Chciał
powiedzieć mu prawdę, o tym jak źle się czuł, powiedzieć mu wszystko ale
wiedział, że nie może tego zrobić. Nie był pewien co zrobić, jak się wykręcić,
by Zayn się nie zorientował.
Na szczęście nie musiał, bo w momencie gdy otworzył
usta, odezwał się ich nauczyciel.
- Skupcie się, potrzebuję waszej uwagi.
Zayn jęknął wewnętrznie, niechętnie przenosząc wzrok
z Nialla na nauczyciela, który chociaż raz wykonywał swoją robotę.
Nauczyciel uśmiechnął się, a jego oczy były
zaszklone, co było albo wynikiem zadowolenia z właściwie niczego, albo po
prostu coś brał.
- Mam wasze numerki pokojów, które zajmiecie na
wycieczce!
- Wycieczce? – Harry wymamrotał do Louisa.
Najwyraźniej obaj wyrwani zostali z cudownej zadumy. – Mamy wycieczkę?
- Gdzie się podziewałeś, Haz? Planujemy tą wycieczkę
od miesięcy. Nie przyniosłeś przypadkiem czeku? – Louis uśmiechnął się głupawo
i oparł brodę na dłoni. Omiótł spojrzeniem Harry'ego i zastanawiał się jakim
cudem Harry sprawił kiedyś, że wszyscy uwierzyli w to, że jest Bad boyem w
skórze. – Myślisz, że za co płaciłeś?
Harry wzruszył ramionami i wygiął usta w nieśmiałym
uśmiechu. – Nie wiem… Tylko dostarczyłem go kiedy ty i mama mi kazaliście. Nie
przejmowałem się zbyt po co to wszystko. – Zayn spojrzał na przyjaciela mrugając
przez chwilę zaszokowany jego głupotą i potrząsnął głową, a następnie jakby
zakradł się wzrokiem do Nialla i znów utkwił go w nauczycielu.
- Cóż, żeby przybliżyć ci wszystko co ominąłeś –
zaczął dokuczliwie i uśmiechnął się – jedziemy na wycieczkę do Nowego Jorku, by
zobaczyć Brodway i dowiedzieć się czegoś o teatrze. - Niall słuchał przyjaciół,
nie będąc w stanie odwzajemnić uśmiechu.
- Oh. – Harry zamrugał tępo przez chwilę zanim
przybrał najbardziej uroczy uśmiech na całym świecie. – Brzmi ciekawie!
- Oh Hazza – Zayn wymamrotał potrząsając głową
rozbawiony – jesteś strasznym kretynem.
- Hey, bądź miły dla mojego kretyna, okay? – Louis
pochylił się nad Harrym i ścisnął jego policzek.
Nauczyciel kontynuował swój wywód, nieświadomy braku
zainteresowania ze strony uczniów.
- W każdym bądź razie, oczywiście pokoje będą
dwuosobowe. Chłopy mogą być w pokojach tylko z chłopcami, a dziewczyny z
dziewczynami i każdego wieczora będzie obchód, by sprawdzić, czy każdy znajduje
się tam gdzie powinien się znajdować. Wyczytam teraz imiona i nazwiska wasze i
waszych współlokatorów – wyjaśnił nauczyciel.
Zayn osunął się do przodu na ławkę, wyłączając się z
rozmowy. Niezbyt obchodziło go to z kim będzie mieszkał przez te kilka dni. Jak
niby miał myśleć o czymś tak błahym jak współlokator, gdy coś złego działo się
z Niallem?
Niall wpatrywał się w nauczyciela, czekając
niecierpliwie, by usłyszeć swoje imię i miał nadzieję, że szczęście mu dopisze
i z tych dwudziestu uczniów w klasie nie trafi na tego, którego miał zamiar
unikać.
Czekał.
- Niall Horan i... Zayn Malik.
Zayn ożywił się na to oświadczenie i trochę szerzej
otworzył oczy. Oparł się impulsowi, który nakazywał mu obrócić się na krześle i
sprawdzić jak zareagował Niall. Obawiał się, iż jego oczy zdradzą blondynowi to
jak był zadowolony.
Harry uśmiechnął się szczęśliwy, jego oczy
zamigotały i obrócił głowę by spojrzeć na przyjaciela. Byłoby dobrze, gdyby
Niall i Zayn spędzili trochę czasu sam na sam. Może wtedy uświadomiliby sobie,
że oboje się kochają i oh... Niall się nie uśmiechał.
Louis obserwował z zaciekawieniem swojego chłopaka,
zastanawiając się co takiego wie Harry, czego nie wie on, gdy nagle jego uwaga
została przyciągnięta przez nauczyciela. – Harry Styles i… Louis Tomlinson.
Harry był tak skupiony na braku reakcji ze strony
Nialla, że omal nie dosłyszał własnego nazwiska, Zayn za to uśmiechał się sam
do siebie. Wyglądało na to, że każdy będzie miał szansę poromansować trochę na
tej wycieczce. Planował już sposób w jaki mógłby pokazać Niallowi co czuje,
wiedząc, że Harry i Louis robią pewnie to samo.
Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem… będzie mógł
siedzieć obok Nialla w klasie, trzymać jego dłoń pod stolikiem i szeptać
słodkie słówka do ucha młodszego chłopca.
Ta wycieczka miała być wspaniała.
Przez resztę lekcji Niall trzymał głowę spuszczoną,
nie mogąc wytrzymać już dłużej żadnej z tych rzeczy. Jego życie było tak
pogmatwane, a wkrótce wszystko miało się zakończyć. Nie ma takiej opcji, by był
zdolny do skrywania swoich uczuć w czasie tej długiej wycieczki do Nowego
Jorku. Nauczyciel widocznie nie miał zamiaru zmieniać planów, więc utknął z
Zaynem jako swoim współlokatorem.
Miał przerąbane. Zayn się dowie, znienawidzi go i
już nigdy nie będą przyjaciółmi.
To wszystko skończyłoby sie strasznie.
~~~~~
Louis wiedział, że coś złego działo się z Niallem.
Nie był aż tak nieświadomy jak Liam, który był zbyt zajęty martwieniem się o
swoje nieistniejące życie miłosne z Danielle, by zwrócić uwagę na blondyna.
Louis się nie nabrał.
Niallowi coś się nie układało. I miało to coś
wspólnego z Zaynem.
I był całkiem pewien, że Harry wiedział o co chodzi.
Usiadł więc ze swoim chłopakiem przytulając się do
niego mocniej niż zwykle. Wtulił głowę w zgięcie jego ramienia i składał
delikatne pocałunki na jego skórze.
- Harry...
Harry zabrzmiał melodyjnie w odpowiedzi, opierając
się z powrotem o ich drzewo na szkolnym dziedzińcu. Jego oczy były zamknięte i
był całkiem zajęty przytulaniem Louisa i pławieniem się w jego uwadze.
- Hmmm... Tak kochanie? – mruknął niskim, zaspanym
głosem.
Louis uśmiechnął się szeroko, pozostawiając szlak
pocałunków na skórze Harry'ego, słuchając delikatnych oddechów swojego chłopaka.
Miło było zwyczajnie oddać się
pieszczotom, gdy byli sami i nie musieć niczym się przejmować.
Tylko, że Louis się nieco martwił.
- Rozmawiałeś ostatnio z Zaynem? – zapytał Louis
lekko stłumionym, przez szyję Harry'ego, głosem.
- Jasne – powiedział łagodnie prawie chichocząc. –
Zawsze rozmawiam z Zaynem. Ta bestia to pasożyt. Nie odejdzie, nie ważne ile
razy powiem mu żeby to zrobił.
- Ej ej, bądź miły dla przyjaciół Haz – zaśmiał się
Louis czując cichy chichot Harry'ego tuż przy swoich ustach. – Nie mam na myśli
takiej rozmowy. To znaczy… Cóż… Czy mówił coś ostatnio o Niallu?
- Niallu? – Harry uśmiechnął się i leniwie otworzył
oczy, obracając się, by spojrzeć bezpośrednio na Louisa. Pozwolił sobie na
chwilę zatracić się w jego niebieskich oczach zanim skradł z ust chłopaka
szybki pocałunek. – Taa, wspominał raz lub dwa swojego ulubionego kumpla od
pieprzenia się. Wiem już o Nialla tyłku tyle, ile wiem o twoim.
Louis nic nie mógł poradzić na to, że wydał z siebie
zdziwiony śmiech zanim zdążył nad sobą zapanować i nie zaśmiać się jeszcze
głośniej. Uścisnął mocniej Harry'ego, a jego ramiona się zatrzęsły.
- Jeszcze raz, nie o to mi chodziło. – Louis w końcu
przestał się śmiać i obdarzył spojrzeniem swojego chłopaka. – Miałem na myśli
to, że Niall zachowuje się dziwnie i wydaje mi się, że to przez Zayna.
- Oczywiście, że przez niego – spokojnie
odpowiedział Harry. Otrzymanie potwierdzenia od Zayna o tym co czuł nie było
trudne i obiecał swojemu przyjacielowi, że nie powie o tym Niallowi.
Ale Zayn nie mówił nic o Lousie, co było niezmiernie
bezmyślne z jego strony.
Louis uniósł brew i przechylił głowę, by zerknąć na
Harry'ego. Jego ton zdradzał, iż był tak pewien tego co mówił, że aż zadziwiło to
Louisa. – Wiesz co się między nimi dzieje.
Harry uśmiechnął się i skinął. – Jesteś bystry Boo.
– Pochylił się i nagrodził Louisa pocałunkiem.
Louis zamrugał, nie rejestrując nawet słów Harry'ego,
dopóki go nie pocałował. Naprawdę chciał oddać tym idealnym ustom pocałunek,
ale nagliły go sprawy.
- Więc? O co chodzi? Powiedz mi Hazza! – Louis cały
dygotał z podekscytowania.
- Czy dajesz mi do zrozumienia, że nie zauważyłeś? –
Harry droczył się, opierając się znów o drzewo i sięgając dłoni Louisa, by
spleść ich palce razem. – Co za wstyd. A ja myślałem, że jesteś bystry kocie.
Piękno i inteligencja… wiesz?
- Haz! – Louis jęknął nieznacznie zaciskając swoje
palce wokół Harry'ego. – Myślę, że tu chodzi o coś więcej. Sposób w jaki Niall
patrzy na Zayna jest swego rodzaju znajomy… Po prostu chcę wiedzieć! Proszę?
Kocham cię, Haz. Kocham cię tak bardzo – Louis pochylił się i zaczął składać
pocałunki na policzu, następnie brodzie i szczęce Harry'ego.
Harry śmiał się z całusów Louisa, rozciągając usta w
szerokim i jasnym uśmiechu. – Też cię kocham, Louis! – Zawiesił ramię pasie
Louisa, by przyciągnąć go do siebie i chłopak wylądował na kolanach Harry'ego. –
Czy myślisz czasem o tym, jak to, wygląda znajomo, kochanie? – zapytał Harry
przyciskając usta miękko do czubka nosa Lou.
Oczy Louisa wyłapały te Harry'ego. Nie pierwszy raz
widział te zielone orbity i wciąż wydawały mu się takie same. Zdawało mu się za
to jakby naprawdę był to pierwszy raz, gdy zawiesił wzrok na tych jasnych
zielonych tęczówkach. Spoglądały na niego z taką miłością i uwielbieniem, że
Harry nie musiał mu nawet tego mówić. Wiedział, że to prawda.
I w tym momencie Louis otworzył szeroko oczy i
szczęka mu opadła.
- JESTEŚ PEWIEN, HAZ?
Harry się rozpromienił. Nie powiedział ani słowa,
zaledwie skinął głową i uścisnął dłoń Louisa.
- Ale Niall tak zaprzeczał... – Louis urwał i
spojrzał na ich ręce. – Skąd wiesz, że masz rację?
- Bo Niall wpatruje się w Zayna w taki sam sposób, w
jaki Zayn wpatruje się w niego – stwierdził spokojnie unosząc ich splecione
dłonie i ocierając ustami wewnętrzną część nadgarstka Louisa. – I jak już
wykombinowałeś, to ten sam sposób w jaki ja patrzę na ciebie. A kocham cię
bardziej niż samo życie, Louis.
Całkowicie niedorzecznym było, że jednym prostym
stwierdzeniem Harry sprawił, że serce Louisa zamarło, co było cudownie bolesne.
Dał mu do zrozumienia, że nie tylko Harry był jego, ale także on Harry'ego.
To jest tak niesamowicie piękne! Larry jest słodziaśny. Świetne tlumaczenie, pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńAww świetny rozdział. Choć było w nim więcej Larrego, niż Zialla, ale wcale mi to nie przeszkadza. Wręcz przeciwnie, są tacy słodcy. Na Zialla przyjdzie pora. Już się nie.mogę doczekać wycieczki i tego co będzie się działo w pokoju.. ;>
OdpowiedzUsuńTłumaczenie oczywiście super :)
shouldletyougo.blogspot.com
ohh, świetne! Podoba mi się, że jest tutaj tak słodko wpleciony Larry, ale mimo wszystko większość opiera się na Ziallu. Nie mogę się doczekać jak przebiegnie wycieczka x
OdpowiedzUsuńMatko! Ten rozdział jest boski... Harry i Lou są tacy uroczy, że rozpływam się w zachwycie i mam nadzieję, że teraz to oni jakoś pomogą przyjaciołom...
OdpowiedzUsuńspaniałe tłumaczenie. Dziękuję.
Pozdrawiam
@KateStylees
Jestem strasznie ciekawe co dalej, to opowiadanie jest takie owhh *__* świetne tłumaczenie
OdpowiedzUsuńdoskonałe! ahh ten LARRY! *_* cud, miód i malina :D jeszcze żeby Zayn i Niall się dogadali co do uczuć i będzie git :D
OdpowiedzUsuńczekam na next! ;*
@JLS_GotMyLove
świetnie tłumaczysz;) a opowiadanie jest wspaniałe:)
OdpowiedzUsuń