1/15/2013

{1} Six feet under the walls

S


Witam was z pierwszą częścią. 

Bądźcie wyrozumiałe, bo to moje pierwsze tłumaczenie. Jeśli znajdziecie błędy - piszcie. Sprawdzałam to kilka razy i napieprzyłam milion przecinków, pewnie połowę niepotrzebnie. Mam nadzieję, że nie będzie się czytało tak źle. Jest słodko i można się trochę pośmiać przez odważną wymianę zdań, ale okej stop. Nie będę na początku wszystkiego zdradzać. A i wyjustowałam tekst, więc proszę o wasze opinie i na ten temat. Chodzi o to, czy wygodnie wam się czyta, czy wolicie 'od lewej do prawej'.

Jeśli chcecie, przeczytajcie 'Na wstępie'. Wyjaśniłam tam kilka spraw organizacyjnych dotyczących częstotliwości pojawiania się rozdziałów etc. Może będzie to dla was w jakiś sposób przydatne. Komentujcie, bo to zwiększa zapał, który się na pewno przyda! Możecie pisać i pytać na asku i twitterze.




.1.





Nie wiedział dlaczego był tak zdenerwowany.

Okay, to było jedno wielkie kłamstwo. Wiedział doskonale dlaczego się denerwował, chociaż  wcale nie znajdował się w sytuacji, która nakazywała jego nerwom obijać się po jego brzuchu jak piłeczka ping-pongowa, torująca sobie drogę.  Stał przed domem swojego najlepszego przyjaciela z pizzą w jednej ręce i piwem w drugiej,  a jego wygląd absolutnie nie zdradzał tego, że coś jest nie tak.

Poza tym, że w środku zajebiście wariował. Jego umysł toczył wewnętrzną walkę i wiedział, że nie było to normalne. I oczywiście chodziło o jego najlepszego przyjaciela.

Ale właśnie o tym starał się nie myśleć.

Nie mógł pozwolić sobie myśleć o tych nerwach i uczuciach, ani o czymkolwiek nawet zdalnie nie wiążącym się z przyjaźnią, jak na przykład o Zaynie, bo Zayn był tylko przyjacielem. Spędzali razem czas, robili sobie nawzajem dokuczliwe i sarkastyczne uwagi, a gdy byli w nastroju uprawiali dobry seks.

To wszystko kim dla siebie byli.

To wszystko czym byli.

A teraz Niall zaczął czuć coś innego. Zaczął dostrzegać, że Zayn sprawił, że czuje coś innego, coś przerażającego i nienawidził tego bo wiedział co to za uczucia, ale nie mógł ich żywić. Nie mógł kochać Zayna Mailka, bo Zayn chciał, by ich związek pozostał dokładnie takim, jakim był do tej pory.

Niall toczył bitwę sam ze sobą. Zapukać do drzwi, czy uciec i nie oglądać się za siebie, dopóki uczucia nie ustąpią. Skłaniał się nad tym drugim, ale wybór został podjęty za niego i drzwi otworzył Zayn.

Zayn, stojący tam w ubraniach, które nie wskazywały na to, że miał być to luźny dzień, a Niall chciał po prostu je z niego zedrzeć. Zayn z twarzą tak idealną, że wydawać by się mogło, że została wyrzeźbiona przez artystę. Zayn z włosami, przez które Niall pragnął przebiec palcami.

Zayn, jego kumpel od pieprzenia się.

Zayn, którego kochał.

Pieprzony Zayn.

Zayn uśmiechnął się szeroko, a jego wzrok zawiesił się na Niallu. Nie mógł uwierzyć jak bardzo był szczęśliwy, widząc tego blondyna, chociaż minęło dopiero kilka godzin, odkąd ostatnio ze sobą byli. Jego serce nie powinno zatrzymywać się na chwilę, gdy zawieszał spojrzenia na tych błyszczących, niebieskich oczach. Nie powinien pragnąć pochylić się i przyciągnąć go do uścisku tak mocno i tak blisko, by mógł poczuć bicie serca Nialla. Nie powinien tego wszystkiego chcieć.

Ale chciał. Tak cholernie mocno.

Kiedy oczy Nialla spotkały tęczówki Zayna, nie wiedział co powiedzieć. Wiedział, że Zayn oczekuje od niego, że coś z siebie wydusi, ale to głupie uczucie w brzuchu narastało i rozlewało się w nim dziwne ciepło, co jednocześnie sprawiało, że czuł się źle.

Więc powiedział pierwszą rzecz, jaka przyszła mu na myśl.

- Wpuścisz mnie czy mam jeść tą pizzę sam na progu twoego domu?

Zayn nie mógł powstrzymać  wybuchu śmiechu, który wydostał się z jego ust właściwie bez pozwolenia. Boże, brzmiał jak Harry.  – Jasne, wejdź jełopie. Wystarczająco długo zajęło ci dostanie się tutaj.

- Oh, tak strasznie mi przykro. Zapomniałem, że jesteś księciem i musisz mieć każdego na pstryknięcie palców. – Niall wywrócił oczami z uśmiechem, czując, że niepokój w żołądku ustępuje, gdy ich zwykła, przyjacielska rozmowa jakoś się toczyła. To właśnie sprawiło, że poczuł się wystarczająco komfortowo, by przecisnąć się obok Zayna bez upuszczenia pizzy czy piwa.

Zayn przygryzł policzek od środka, gdy Niall niemal się o niego otarł. Był tak blisko, że mógł wychwycić zapach wody kolońskiej, której używał. Boże, kochał ten zapach. To była pierwsza rzecz, którą dostrzegł, jeśli chodzi o Nialla. Jak zajebiście cudownie pachniał.

- Cóż, myślę, że mam prawo być trochę rozdrażnionym, biorąc pod uwagę fakt, że wszyscy porzucili nas w ten wieczór – zakpił Zayn i zaczął wyliczać na palcach – Dani ma próbę, Liam pisze książkę* o sposobach na to  jak zaprosić Danielle na randkę a Haz i Lou znowu nas wystawili – odparł zwyczajnie, starając się przełknąć wszystko inne co chciał powiedzieć już od miesięcy. Zayn nie kochał Nialla. Nie był zakochany, wzbraniał się przyznania do tego. Nope. Miłość jest dla ludzi jak Harry i Louis, którzy są absolutnie dla siebie stworzeni, pasują idealnie.

Ale on? Nie, Zayn Malik nie obdarzał nikogo miłością.

Nawet jeśli był to najdoskonalszy mały Irlandczyk, jaki kiedykolwiek istniał.

- Czekaj, serio? Nie rozumiem, nie mają kiedy indziej czasu żeby uprawiać seks? Bo zawsze, gdy coś z nimi planujemy, oni nas wystawiają. To znaczy. Liam i Danielle? Im można odpuścić. Ale Haz i Lou? – Niall zapytał wchodząc do salonu Zayna, usadawiając się na kanapie, która była mu już tak znajoma, mimo krótkiego okresu ich znajomości.  To dziwne, jak szybko dom Zayna stał się dla niego drugim domem. – Oh cóż, więcej pizzy dla mnie. To znaczy… dla nas.

- Nie wygląda na to, by uprawiali seks. – Zayn wywrócił oczami, opadając na kanapę i rozwalając nogi na udach Nialla, bez zbytecznej ostrożności. – Haz wpadł na jednego kutasa, byłego Tommo i Louis chce udobruchać go, by pokazać mu, że jest wystarczająco dobry. Znowu. – Zayn uniósł brew spoglądając na Nialla. – O taa Horan, lepiej żebyś podzielił się tą pizzą.

- Jak oni mogą być tak uroczy, podczas gdy są tak sfrustrowani? Nie ogarniam tego. – Niall otworzył pudełko i wyjął kawałek pizzy. Uśmiechnął się szeroko do Zayna, trzymając kawałek poza jego zasięgiem. – Nie wiem. Zasługujesz na tę pizzę? Jesteś tego wart, Malik?

- Bo to Larry Stylison. Jasne i proste. – Zayn odwzajemnił uśmiech podpierając się na łokciach – Czy jestem wart? Kwestionujesz moją niesamowitość? Jak śmiesz!

- Niesamowitość? Czy mógłbyś wskazać mi palcem, w którym miejscu w tym pokoju znajduje się niesamowitość? Bo jej nie widzę - droczył się. Poczuł pizzę i wydał z siebie dramatyczne westchnienie, próbując wyrazić jak dobry jest to zapach – To pachnie tak cudownie...

- Nie słyszałem żebyś narzekał tamtej nocy, gdy miałem cię w moim łóżku. – Zayn posłał mu uśmieszek. Podniósł się już całkowicie do pozycji siedzącej i pochylił na tyle blisko by ugryźć kawałek pizzy, patrząc prosto w oczy Nialla.

Niall nie mógł powstrzymać małego rumieńca, który wkradł się na jego policzki, gdy oddał uśmiech. Czasem bycie Irlandczykiem naprawdę było do dupy. Szczególnie, gdy starałeś się ukryć nieodwzajemnione uczucia przed swoim najlepszym przyjacielem i kumplem od pieprzenia się.

- Tylko dlatego, że twoje łóżko jest tak wygodne, zdecydowałem, że nie wspomnę o jej niedostatku– odpowiedział Niall, zabierając kawałek pizzy z dala od Zayna i biorąc mały kęs.

- Powiedziałbym, że bardziej byłeś zajęty wykrzykiwaniem mojego imienia – Zayn odwdzięczył się żartem, przybliżając się do Nialla na kanapie. Z pełną premedytacją i złowrogim uśmiechem na twarzy, dotknął kolana młodszego chłopaka po drugiej stronie jego krocza.

Uwielbiał, gdy Niall się rumienił.

Niall poczuł, że jego uszy robią się czerwone i przeklął w myślach, że musiał odziedziczyć tą cholerną cechę. Przesunął się troszeczkę, ale oczy wciąż miał zwrócone w kierunku Zayna.

- Myślę, że ty i ja pamiętamy tę noc zupełnie inaczej. – Niall poczuł, że jego żołądek robi tą głupią rzecz, która sprawiała, że czuł się dobrze i źle w tym samym czasie. Był nawet gotowy uderzyć się w brzuch, by to powstrzymać, ale nie było to zbyt możliwe, gdy Zayn tak na niego patrzył.

- Oh naprawdę? – Zayn uniósł brew. Jego oczy z pożądaniem wędrowały po twarzy Nialla 
i trochę bardziej przewlekle po ciemnych odrostach kryjących się pod rozjaśnionymi kosmykami włosów. – Jak ją pamiętasz, Horan?

- Tak, że moje usta owinięte były wokół twojego kutasa, a ty po prostu nie mogłeś przestać mówić o tym, ja cudowne było to uczucie. – Niall posłał mu lekki uśmieszek, przechylając głowę, by spojrzeć na Zayna, starającego się kontrolować emocje, które niszczyły go od środka.

- Mhmm… Nie przypominam sobie. – język Zayna wysunął się i przebiegł po dolnej wardze, a gardło lekko się zacisnęło po komentarzu ze strony Nialla. Dziękował siłom, jakimkolwiek siłom, które sprawiły, że nie rumienił się tak widocznie jak jego przyjaciel. – Miałbyś coś przeciwko, żeby odświeżyć mi pamięć?

Niall uśmiechnął się jeszcze szerzej, zanim pochylił się i odpowiedział swojemu przyjacielowi pocałunkiem. I to tyle. Pocałunek jakim obdarzyli się dwaj przyjaciele. Namiętny pocałunek jakim obdarzyło się dwoje ludzi niebędących w związku.

Jego żołądek skręcił się na samą myśl.

Zayn poprawił pozycję wciąż całując Nialla. W tym momencie wszystko czemu zaprzeczał, kłamstwa jakimi karmił swoje serce i umysł, odeszły, jako że jedynym przedmiotem zainteresowania, osią wokół której obracał się jego świat, stał się Niall.

Niall naparł mocniej na Zayna formującego ich ciała razem, czując jak idealnie do siebie pasują, chociaż była to pewnie tylko paplanina jego umysłu.

Starał się odciągnąć od myśli, ściągając z Zayna koszulkę i całując jego klatkę piersiową. Starał się ignorować wszystko inne i myśleć tylko o seksownym chłopaku pod nim, i o tym jak mogliby skończyć w grzeszny i figlarny sposób. Starał się, ale mu się nie udawało, bo nawet wtedy gdy zamykał oczy, myślał tylko o tym ile Zayn dla niego znaczy i jak go to rani.

Zayn był jak potulny baranek** w ramionach Nialla, pozwalając mu odepchnąć się i przejąć całkowitą kontrolę. Nigdy wcześniej nie był tak podatny w niczyich dłoniach, nigdy nie czuł się dość komfortowo w tak bezbronnej pozycji.

Cholernie go to przerażało, ale z ciepłem tworzącym się w jego podbrzuszu przez dotyk ust Nialla przesuwających się po jego skórze… Czy miał na co narzekać?

Niall zajął się spodniami Zayna i powoli rozsunął zamek. Trzymał ręce rozłożone na klatce piersiowej chłopaka, właściwie cały czas potrzebując jego dotyku. Byli już niewyobrażalnie blisko siebie, a on chciał być jeszcze bliżej.

Nie. Nie będzie o tym myśleć. Nie mógł o tym myśleć. To nie było fair. Skupił się za to na Zaynie, kompletnie odmawiając uświadomienia sobie tego, że jego głupie serce waliło szybciej na samą myśl o nim, a jego ręce pociły się spoczywając na szczycie jego klatki piersiowej.

Cały Zayn.

Zayn przemknął dłońmi w dół, by położyć je na dłoniach Nialla i opleść palcami te dużo jaśniejsze, rozłożone na jego skórze. Nie ważne ile razy dochodzili do tego miejsca, nie mógł nadziwić się jak cudowne było to uczucie, przebiec palcami po skórze Nialla.

Niall zwinął delikatnie palce, by zaczepić je o dłoń Zayna, gdy wziął ciemnowłosego chłopca do ust. Zmysły go atakowały i nie rozumiał co się dzieje. Wiedział, że miał po prostu zrobić to tak jak robił już mnóstwo razy, ale to nie było to samo. Wszystko wydawało się być inne.

Wszystko było inne.

Zayn nie kłopotał się powstrzymaniem jęku, który wydostał się z jego ust – O kurwa. – Zacisnął palce mocno wokół palców Nialla, a drugą dłoń wślizgnął pomiędzy blond kosmyki.

Niall zamknął na chwilę oczy, pozwalając swoim wargom wędrować w górę i w dół, zanim spojrzał na chłopaka pod nim. Wyłapał delikatny rumieniec na twarzy Zayna i to jak jego brwi marszczyły się lekko jakby przepełniła go ekstaza.

Przebiegł wolną dłonią po boku Zayna, trzymając mocno jego dłoń w drugiej i wtedy był już na sto procent pewny.

Miał przerąbane.

Zayn wzmocnił uścisk na włosach Nialla i odchylił głowę, opierając ją o poduszki leżące na kanapie. Niall był pieprzonym bogiem z tymi swoimi ustami. I była to tylko jedna z wielu rzeczy, które w nim kochał. – Kurwa… Nialler… Jesteś tak… dobry.

Niall wydał z siebie dźwięk na znak potwierdzenia, wiedząc że doprowadzi to Zayna do szału, ale jedyne czego nie mógł o sobie powiedzieć, to że był dobry. W zasadzie, czuł się jak najgorsza osoba na świecie i niczego nie pragnął bardziej, niż zniknąć stąd właśnie w tej chwili.

Poprzez mgłę pożądania (pożądanie, to musiało być pożądanie, nie miłość, nigdy miłość, pieprzyć to – pożądanie), Zayn mógł jednak dostrzec, że coś było nie tak. Wewnątrz wywołało to dyskusję między jego penisem a sercem. Zaskakujące, ale wygrało jego serce. 

Z jękiem złapał w garść kilka blond kosmyków i delikatnie odciągnął od siebie młodszego chłopca.

- Ni… Coś jest nie tak, kochanie? – mruknął chrapliwie i pochylił się, a szkliste oczy wyłapały wzrok Nialla.

Niall mrugnął, jego serce praktycznie zatrzymywało się ze strachu przed tym, że Zayn wiedział co czuje i mógłby powiedzieć to podczas seksu, co nigdy nie było dobrą oznaką, bo nastoletni chłopiec w samym środku tego aktu zazwyczaj rozkoszuje się i bawi trochę zbyt dobrze, by móc myśleć o czymkolwiek innym. Niall dobrze to wiedział.

Oblizał wargi, chcąc wymyśleć cokolwiek, co mógłby powiedzieć, zanim zdecyduje się szeroko uśmiechnąć.

- Nagle nie lubisz już moich ust? Nie myślę, żeby cokolwiek było nie tak – cedził kłamstwa przez zaciśnięte lekko zęby.

- Nie... Kocham twoje usta... – Zayn zachichotał cicho, klepiąc policzek Nialla. – Ale podobałoby mi się bardziej, gdybyś cały był tu ze mną. Wydajesz się być… inny.

- Zgaduję, że jestem trochę z dala od tego wszystkiego – przyznał Niall, wiedząc, że nie może po prostu okłamać Zayna, bo ten i tak się zorientuje. – Ale nie do końca wiem o co chodzi. Przepraszam.

- Kochanie, skoro nie czułeś się dobrze, powinieneś mi powiedzieć! – Zayn skrzywił się, ogarniała go troska. Pochylił się skradając szybki pocałunek z ust Nialla. Boże, czuł się jak dupek!

- Jest w porządku, ja... – Co? Co zamierzał powiedzieć? Jest w porządku, ja po prostu cię kocham? Jest w porządku, ale czasem chcę po prostu cię przytulić i kochać? Jest w porządku, ja po prostu chcę powiedzieć ci prawdę?

Jego klatka piersiowa stawała się dziwnie ciasna i nagle poczuł, że nie może złapać powietrza. Oddechy były krótkie, starał się uspokoić.

- Powinienem iść – zdecydował, stukając butem o podłogę.


~


w oryg. 'Liam’s making a playbook on how to ask Danielle out' ; playbook - zestaw sposobów na poderwanie dziewczyny by zaciągnąć ją do łóżka.

** w oryg. ' putty' - inne określenie na słowo pussy, albo po prostu kit ale stwierdziłam, że nie nazwę Zayna cipką, ciotą, kitem czy czymś innym więc jest jak jest, może trochę bez sensu :)


2 komentarze:

  1. jhdgbjshgfsyghjsgfhjdstgrhjgshrtfhgeygfrhjgewfyh4fryh3tfrjegtryhtrghet5gyhgewhytgey cholera ahdjhbdjsgfjstfyhfshfhs jpd jshfkgsavfjghjdsgfejydgthjrgtehjrgrjygfrjagfj no kurva! sayirkdgsfjugjsreujkehrj
    nie wiem, czy nie dodadzą się trzy komentarze, bo próbowałam już kilka razy je dodać, ale ze jako, że jestem ziemniakiem, więc mi to nie wychodziło, jak to się mówi, "do usranej śmierci sztuka" wiec próbuję
    ritokesthkeyrkwja ,lruhjikhr k,wqyrukwhrkuyujgtewjrgjwegrjgjwgjegrj julka, ty jsbhjagdvjnhsagfdnhsgrsfrshfshn(...) *po 5 minutach* hdskhfdmghjhdbvr *po godzinie* ekhrjewgfrjyegrtyjftryjdgryj *rok później* hheukwgyrfujgtjregr gtruyjewgtujrygtuyerggyu *pisze testament* fhjemhfmngfhnwg ryjthewgrhrf *le odgłosy z grobu* fbhdswmgfjgsvyhgdhfgvhrdfsyft
    chyba dziś nie zasnę....
    PS:jej, mam pierwszy komentarz! x

    OdpowiedzUsuń
  2. uuuugghhhh *________*

    OdpowiedzUsuń

no śmiało, wystarczy zwykłe 'przeczytałam/em' :)