Witam was z pierwszą częścią.
Bądźcie wyrozumiałe, bo to moje pierwsze tłumaczenie. Jeśli znajdziecie błędy - piszcie. Sprawdzałam to kilka razy i napieprzyłam milion przecinków, pewnie połowę niepotrzebnie. Mam nadzieję, że nie będzie się czytało tak źle. Jest słodko i można się trochę pośmiać przez odważną wymianę zdań, ale okej stop. Nie będę na początku wszystkiego zdradzać. A i wyjustowałam tekst, więc proszę o wasze opinie i na ten temat. Chodzi o to, czy wygodnie wam się czyta, czy wolicie 'od lewej do prawej'.
Jeśli chcecie, przeczytajcie 'Na wstępie'. Wyjaśniłam tam kilka spraw organizacyjnych dotyczących częstotliwości pojawiania się rozdziałów etc. Może będzie to dla was w jakiś sposób przydatne. Komentujcie, bo to zwiększa zapał, który się na pewno przyda! Możecie pisać i pytać na asku i twitterze.
Jeśli chcecie, przeczytajcie 'Na wstępie'. Wyjaśniłam tam kilka spraw organizacyjnych dotyczących częstotliwości pojawiania się rozdziałów etc. Może będzie to dla was w jakiś sposób przydatne. Komentujcie, bo to zwiększa zapał, który się na pewno przyda! Możecie pisać i pytać na asku i twitterze.
.1.
Nie wiedział
dlaczego był tak zdenerwowany.
Okay, to było jedno wielkie kłamstwo. Wiedział doskonale dlaczego się denerwował, chociaż wcale nie znajdował się w sytuacji, która nakazywała
jego nerwom obijać się po jego brzuchu jak piłeczka ping-pongowa, torująca sobie
drogę. Stał przed domem swojego
najlepszego przyjaciela z pizzą w jednej ręce i piwem w drugiej, a jego wygląd absolutnie nie zdradzał tego, że
coś jest nie tak.
Poza tym, że w
środku zajebiście wariował. Jego umysł toczył wewnętrzną walkę i wiedział, że
nie było to normalne. I oczywiście chodziło o jego najlepszego przyjaciela.
Ale właśnie o
tym starał się nie myśleć.
Nie mógł
pozwolić sobie myśleć o tych nerwach i uczuciach, ani o czymkolwiek nawet
zdalnie nie wiążącym się z przyjaźnią, jak na przykład o Zaynie, bo Zayn był
tylko przyjacielem. Spędzali razem czas, robili sobie nawzajem dokuczliwe i
sarkastyczne uwagi, a gdy byli w nastroju uprawiali dobry seks.
To wszystko kim
dla siebie byli.
To wszystko czym byli.
A teraz Niall
zaczął czuć coś innego. Zaczął dostrzegać, że Zayn sprawił, że czuje coś
innego, coś przerażającego i nienawidził tego bo wiedział co to za uczucia, ale
nie mógł ich żywić. Nie mógł kochać
Zayna Mailka, bo Zayn chciał, by ich związek pozostał dokładnie takim, jakim
był do tej pory.
Niall toczył
bitwę sam ze sobą. Zapukać do drzwi, czy uciec i nie oglądać się za siebie, dopóki
uczucia nie ustąpią. Skłaniał się nad tym drugim, ale wybór został podjęty za
niego i drzwi otworzył Zayn.
Zayn, stojący
tam w ubraniach, które nie wskazywały na to, że miał być to luźny dzień, a Niall
chciał po prostu je z niego zedrzeć. Zayn z twarzą tak idealną, że wydawać by
się mogło, że została wyrzeźbiona przez artystę. Zayn z włosami, przez które
Niall pragnął przebiec palcami.
Zayn, jego
kumpel od pieprzenia się.
Zayn, którego
kochał.
Pieprzony Zayn.
Zayn uśmiechnął
się szeroko, a jego wzrok zawiesił się na Niallu. Nie mógł uwierzyć jak bardzo
był szczęśliwy, widząc tego blondyna, chociaż minęło dopiero kilka godzin, odkąd
ostatnio ze sobą byli. Jego serce nie powinno zatrzymywać się na chwilę, gdy
zawieszał spojrzenia na tych błyszczących, niebieskich oczach. Nie powinien
pragnąć pochylić się i przyciągnąć go do uścisku tak mocno i tak blisko, by
mógł poczuć bicie serca Nialla. Nie powinien tego wszystkiego chcieć.
Ale chciał. Tak
cholernie mocno.
Kiedy oczy
Nialla spotkały tęczówki Zayna, nie wiedział co powiedzieć. Wiedział, że Zayn
oczekuje od niego, że coś z siebie wydusi, ale to głupie uczucie w brzuchu
narastało i rozlewało się w nim dziwne ciepło, co jednocześnie sprawiało, że
czuł się źle.
Więc powiedział
pierwszą rzecz, jaka przyszła mu na myśl.
- Wpuścisz mnie
czy mam jeść tą pizzę sam na progu twoego domu?
Zayn nie mógł
powstrzymać wybuchu śmiechu, który
wydostał się z jego ust właściwie bez pozwolenia. Boże, brzmiał jak Harry. – Jasne, wejdź jełopie. Wystarczająco długo
zajęło ci dostanie się tutaj.
- Oh, tak
strasznie mi przykro. Zapomniałem, że jesteś księciem i musisz mieć każdego na
pstryknięcie palców. – Niall wywrócił oczami z uśmiechem, czując, że niepokój w
żołądku ustępuje, gdy ich zwykła, przyjacielska rozmowa jakoś się toczyła. To
właśnie sprawiło, że poczuł się wystarczająco komfortowo, by przecisnąć się
obok Zayna bez upuszczenia pizzy czy piwa.
Zayn przygryzł
policzek od środka, gdy Niall niemal się o niego otarł. Był tak blisko, że mógł
wychwycić zapach wody kolońskiej, której używał. Boże, kochał ten zapach. To
była pierwsza rzecz, którą dostrzegł, jeśli chodzi o Nialla. Jak zajebiście
cudownie pachniał.
- Cóż, myślę, że
mam prawo być trochę rozdrażnionym, biorąc pod uwagę fakt, że wszyscy porzucili
nas w ten wieczór – zakpił Zayn i zaczął wyliczać na palcach – Dani ma próbę,
Liam pisze książkę* o sposobach na to jak zaprosić Danielle na randkę a Haz i Lou
znowu nas wystawili – odparł zwyczajnie, starając się przełknąć wszystko inne
co chciał powiedzieć już od miesięcy. Zayn nie kochał Nialla. Nie był zakochany,
wzbraniał się przyznania do tego. Nope. Miłość jest dla ludzi jak Harry i Louis,
którzy są absolutnie dla siebie stworzeni, pasują idealnie.
Ale on? Nie,
Zayn Malik nie obdarzał nikogo miłością.
Nawet jeśli był
to najdoskonalszy mały Irlandczyk, jaki kiedykolwiek istniał.
- Czekaj, serio?
Nie rozumiem, nie mają kiedy indziej czasu żeby uprawiać seks? Bo zawsze, gdy
coś z nimi planujemy, oni nas wystawiają. To znaczy. Liam i Danielle? Im można
odpuścić. Ale Haz i Lou? – Niall zapytał wchodząc do salonu Zayna, usadawiając
się na kanapie, która była mu już tak znajoma, mimo krótkiego okresu ich
znajomości. To dziwne, jak szybko dom
Zayna stał się dla niego drugim domem. – Oh cóż, więcej pizzy dla mnie. To
znaczy… dla nas.
- Nie wygląda na
to, by uprawiali seks. – Zayn wywrócił oczami, opadając na kanapę i rozwalając
nogi na udach Nialla, bez zbytecznej ostrożności. – Haz wpadł na jednego kutasa,
byłego Tommo i Louis chce udobruchać go, by pokazać mu, że jest wystarczająco
dobry. Znowu. – Zayn uniósł brew spoglądając na Nialla. – O taa Horan, lepiej żebyś
podzielił się tą pizzą.
- Jak oni mogą
być tak uroczy, podczas gdy są tak sfrustrowani? Nie ogarniam tego. – Niall
otworzył pudełko i wyjął kawałek pizzy. Uśmiechnął się szeroko do Zayna,
trzymając kawałek poza jego zasięgiem. – Nie wiem. Zasługujesz na tę pizzę?
Jesteś tego wart, Malik?
- Bo to Larry
Stylison. Jasne i proste. – Zayn odwzajemnił uśmiech podpierając się na łokciach – Czy
jestem wart? Kwestionujesz moją niesamowitość? Jak śmiesz!
- Niesamowitość? Czy
mógłbyś wskazać mi palcem, w którym miejscu w tym pokoju znajduje się
niesamowitość? Bo jej nie widzę - droczył się. Poczuł pizzę i wydał z siebie
dramatyczne westchnienie, próbując wyrazić jak dobry jest to zapach – To
pachnie tak cudownie...
- Nie słyszałem żebyś
narzekał tamtej nocy, gdy miałem cię w moim łóżku. – Zayn posłał mu uśmieszek.
Podniósł się już całkowicie do pozycji siedzącej i pochylił na tyle blisko by
ugryźć kawałek pizzy, patrząc prosto w oczy Nialla.
Niall nie mógł
powstrzymać małego rumieńca, który wkradł się na jego policzki, gdy oddał
uśmiech. Czasem bycie Irlandczykiem naprawdę było do dupy. Szczególnie, gdy
starałeś się ukryć nieodwzajemnione uczucia przed swoim najlepszym przyjacielem
i kumplem od pieprzenia się.
- Tylko dlatego, że
twoje łóżko jest tak wygodne, zdecydowałem, że nie wspomnę o jej niedostatku–
odpowiedział Niall, zabierając kawałek pizzy z dala od Zayna i biorąc mały kęs.
- Powiedziałbym, że
bardziej byłeś zajęty wykrzykiwaniem mojego imienia – Zayn odwdzięczył się
żartem, przybliżając się do Nialla na kanapie. Z pełną premedytacją i złowrogim
uśmiechem na twarzy, dotknął kolana młodszego chłopaka po drugiej stronie jego
krocza.
Uwielbiał, gdy Niall
się rumienił.
Niall poczuł, że jego
uszy robią się czerwone i przeklął w myślach, że musiał odziedziczyć tą
cholerną cechę. Przesunął się troszeczkę, ale oczy wciąż miał zwrócone w
kierunku Zayna.
- Myślę, że ty i ja
pamiętamy tę noc zupełnie inaczej. – Niall poczuł, że jego żołądek robi tą
głupią rzecz, która sprawiała, że czuł się dobrze i źle w tym samym czasie. Był
nawet gotowy uderzyć się w brzuch, by to powstrzymać, ale nie było to zbyt
możliwe, gdy Zayn tak na niego patrzył.
- Oh naprawdę? – Zayn
uniósł brew. Jego oczy z pożądaniem wędrowały po twarzy Nialla
i trochę
bardziej przewlekle po ciemnych odrostach kryjących się pod rozjaśnionymi
kosmykami włosów. – Jak ją pamiętasz, Horan?
- Tak, że moje usta owinięte
były wokół twojego kutasa, a ty po prostu nie mogłeś przestać mówić o tym, ja
cudowne było to uczucie. – Niall posłał mu lekki uśmieszek, przechylając głowę,
by spojrzeć na Zayna, starającego się kontrolować emocje, które niszczyły go od
środka.
- Mhmm… Nie
przypominam sobie. – język Zayna wysunął się i przebiegł po dolnej wardze, a gardło
lekko się zacisnęło po komentarzu ze strony Nialla. Dziękował siłom,
jakimkolwiek siłom, które sprawiły, że nie rumienił się tak widocznie jak jego
przyjaciel. – Miałbyś coś przeciwko, żeby odświeżyć mi pamięć?
Niall uśmiechnął się
jeszcze szerzej, zanim pochylił się i odpowiedział swojemu przyjacielowi
pocałunkiem. I to tyle. Pocałunek jakim obdarzyli się dwaj przyjaciele. Namiętny
pocałunek jakim obdarzyło się dwoje ludzi niebędących w związku.
Jego żołądek skręcił
się na samą myśl.
Zayn poprawił pozycję
wciąż całując Nialla. W tym momencie wszystko czemu zaprzeczał, kłamstwa jakimi
karmił swoje serce i umysł, odeszły, jako że jedynym przedmiotem
zainteresowania, osią wokół której obracał się jego świat, stał się Niall.
Niall naparł mocniej
na Zayna formującego ich ciała razem, czując jak idealnie do siebie pasują,
chociaż była to pewnie tylko paplanina jego umysłu.
Starał się odciągnąć
od myśli, ściągając z Zayna koszulkę i całując jego klatkę piersiową. Starał
się ignorować wszystko inne i myśleć tylko o seksownym chłopaku pod nim, i o
tym jak mogliby skończyć w grzeszny i figlarny sposób. Starał się, ale mu się
nie udawało, bo nawet wtedy gdy zamykał oczy, myślał tylko o tym ile Zayn dla
niego znaczy i jak go to rani.
Zayn był jak potulny
baranek** w ramionach Nialla, pozwalając mu odepchnąć się i przejąć całkowitą
kontrolę. Nigdy wcześniej nie był tak podatny w niczyich dłoniach, nigdy nie czuł
się dość komfortowo w tak bezbronnej pozycji.
Cholernie go to przerażało, ale z ciepłem tworzącym się w jego podbrzuszu przez dotyk ust
Nialla przesuwających się po jego skórze… Czy miał na co narzekać?
Niall zajął się spodniami
Zayna i powoli rozsunął zamek. Trzymał ręce rozłożone na klatce piersiowej chłopaka,
właściwie cały czas potrzebując jego dotyku. Byli już niewyobrażalnie blisko
siebie, a on chciał być jeszcze bliżej.
Nie. Nie będzie o tym
myśleć. Nie mógł o tym myśleć. To nie było fair. Skupił się za to na Zaynie,
kompletnie odmawiając uświadomienia sobie tego, że jego głupie serce waliło
szybciej na samą myśl o nim, a jego ręce pociły się spoczywając na szczycie jego
klatki piersiowej.
Cały Zayn.
Zayn przemknął dłońmi
w dół, by położyć je na dłoniach Nialla i opleść palcami te dużo jaśniejsze,
rozłożone na jego skórze. Nie ważne ile razy dochodzili do tego miejsca, nie
mógł nadziwić się jak cudowne było to uczucie, przebiec palcami po skórze
Nialla.
Niall zwinął
delikatnie palce, by zaczepić je o dłoń Zayna, gdy wziął ciemnowłosego chłopca
do ust. Zmysły go atakowały i nie rozumiał co się dzieje. Wiedział, że miał po
prostu zrobić to tak jak robił już mnóstwo razy, ale to nie było to samo.
Wszystko wydawało się być inne.
Wszystko było inne.
Zayn nie kłopotał się
powstrzymaniem jęku, który wydostał się z jego ust – O kurwa. – Zacisnął palce
mocno wokół palców Nialla, a drugą dłoń wślizgnął pomiędzy blond kosmyki.
Niall zamknął na
chwilę oczy, pozwalając swoim wargom wędrować w górę i w dół, zanim spojrzał na
chłopaka pod nim. Wyłapał delikatny rumieniec na twarzy Zayna i to jak jego
brwi marszczyły się lekko jakby przepełniła go ekstaza.
Przebiegł wolną
dłonią po boku Zayna, trzymając mocno jego dłoń w drugiej i wtedy był już na
sto procent pewny.
Miał przerąbane.
Zayn wzmocnił uścisk
na włosach Nialla i odchylił głowę, opierając ją o poduszki leżące na kanapie.
Niall był pieprzonym bogiem z tymi swoimi ustami. I była to tylko jedna z wielu
rzeczy, które w nim kochał. – Kurwa… Nialler… Jesteś tak… dobry.
Niall wydał z siebie
dźwięk na znak potwierdzenia, wiedząc że doprowadzi to Zayna do szału, ale
jedyne czego nie mógł o sobie powiedzieć, to że był dobry. W zasadzie, czuł się
jak najgorsza osoba na świecie i niczego nie pragnął bardziej, niż zniknąć stąd
właśnie w tej chwili.
Poprzez mgłę
pożądania (pożądanie, to musiało być
pożądanie, nie miłość, nigdy miłość, pieprzyć to – pożądanie), Zayn mógł jednak dostrzec, że coś było nie tak.
Wewnątrz wywołało to dyskusję między jego penisem a sercem. Zaskakujące, ale
wygrało jego serce.
Z jękiem złapał w garść kilka blond kosmyków i delikatnie
odciągnął od siebie młodszego chłopca.
- Ni… Coś jest nie
tak, kochanie? – mruknął chrapliwie i pochylił się, a szkliste oczy wyłapały
wzrok Nialla.
Niall mrugnął, jego
serce praktycznie zatrzymywało się ze strachu przed tym, że Zayn wiedział co
czuje i mógłby powiedzieć to podczas seksu, co nigdy nie było dobrą oznaką, bo
nastoletni chłopiec w samym środku tego aktu zazwyczaj rozkoszuje się i bawi
trochę zbyt dobrze, by móc myśleć o czymkolwiek innym. Niall dobrze to
wiedział.
Oblizał wargi, chcąc
wymyśleć cokolwiek, co mógłby powiedzieć, zanim zdecyduje się szeroko
uśmiechnąć.
- Nagle nie lubisz
już moich ust? Nie myślę, żeby cokolwiek było nie tak – cedził kłamstwa przez
zaciśnięte lekko zęby.
- Nie... Kocham twoje
usta... – Zayn zachichotał cicho, klepiąc policzek Nialla. – Ale podobałoby mi
się bardziej, gdybyś cały był tu ze mną. Wydajesz się być… inny.
- Zgaduję, że jestem
trochę z dala od tego wszystkiego – przyznał Niall, wiedząc, że nie może po
prostu okłamać Zayna, bo ten i tak się zorientuje. – Ale nie do końca wiem o co
chodzi. Przepraszam.
- Kochanie, skoro nie
czułeś się dobrze, powinieneś mi powiedzieć! – Zayn skrzywił się, ogarniała go
troska. Pochylił się skradając szybki pocałunek z ust Nialla. Boże, czuł się
jak dupek!
- Jest w porządku,
ja... – Co? Co zamierzał powiedzieć? Jest
w porządku, ja po prostu cię kocham? Jest w porządku, ale czasem chcę po prostu
cię przytulić i kochać? Jest w porządku, ja po prostu chcę powiedzieć ci
prawdę?
Jego klatka piersiowa
stawała się dziwnie ciasna i nagle poczuł, że nie może złapać powietrza. Oddechy
były krótkie, starał się uspokoić.
- Powinienem iść –
zdecydował, stukając butem o podłogę.
~
* w oryg. 'Liam’s making a playbook on how to
ask Danielle out' ; playbook - zestaw sposobów na
poderwanie dziewczyny by zaciągnąć ją do łóżka.
** w oryg. ' putty' - inne określenie na słowo pussy, albo
po prostu kit ale stwierdziłam, że nie nazwę Zayna cipką, ciotą, kitem czy
czymś innym więc jest jak jest, może trochę bez sensu :)
jhdgbjshgfsyghjsgfhjdstgrhjgshrtfhgeygfrhjgewfyh4fryh3tfrjegtryhtrghet5gyhgewhytgey cholera ahdjhbdjsgfjstfyhfshfhs jpd jshfkgsavfjghjdsgfejydgthjrgtehjrgrjygfrjagfj no kurva! sayirkdgsfjugjsreujkehrj
OdpowiedzUsuńnie wiem, czy nie dodadzą się trzy komentarze, bo próbowałam już kilka razy je dodać, ale ze jako, że jestem ziemniakiem, więc mi to nie wychodziło, jak to się mówi, "do usranej śmierci sztuka" wiec próbuję
ritokesthkeyrkwja ,lruhjikhr k,wqyrukwhrkuyujgtewjrgjwegrjgjwgjegrj julka, ty jsbhjagdvjnhsagfdnhsgrsfrshfshn(...) *po 5 minutach* hdskhfdmghjhdbvr *po godzinie* ekhrjewgfrjyegrtyjftryjdgryj *rok później* hheukwgyrfujgtjregr gtruyjewgtujrygtuyerggyu *pisze testament* fhjemhfmngfhnwg ryjthewgrhrf *le odgłosy z grobu* fbhdswmgfjgsvyhgdhfgvhrdfsyft
chyba dziś nie zasnę....
PS:jej, mam pierwszy komentarz! x
uuuugghhhh *________*
OdpowiedzUsuń